Czyli kino katastroficzne bez katastrofy. Bo przecież się udało. Samolot wylądował, bezpiecznie wodował i, co ciekawe, tu dopiero zaczyna się film.
Film opowiadający historię tytułowego Sully’ego - kapitana Chesley’a "Sully’ego" Sullenbergera. Doświadczonego lotnika, który w 2009 roku uratował blisko 160 pasażerów pilotowanego przez siebie samolotu. Jego decyzja by awaryjnie lądować na nowojorskiej rzece Hudson wydawała się być jedynym logicznym wyjściem i z miejsca stała się światową, medialną sensacją, on zaś nowym narodowym bohaterem.
Do czasu. Bo niedługo potem specjalna komisja zaczęła podważać jego decyzję. Co oczywiście było na rękę lobby producentów samolotów (nasze maszyny są w porządku – to człowiek zawiódł). Co oczywiście momentalnie ściągnęło uwagę mediów, które kochają kreować i pokazywać bohaterów, ale chyba jeszcze bardziej lubią strącać ich z piedestału, relacjonując – na żywo, na gorąco - kolejne fazy ich upadku.
Nie wiem, czy nakręcony w 2016 roku przez Clinta Eastwooda „Sully” to przypadkiem nie „przypowieść na czasy osądu”. Czasy w których żyjemy. A może raczej e-żyjemy. Bo przecież grany przez Toma Hanksa bohater, osądzany jest tu nieustannie. Jak każdy kto ma pecha i zaczyna być „maglowany” w mediach społecznościowych.
Internet wie lepiej. Internetowe trolle, boty i hejterzy wyżywają się tak długo póki nie znajdą kolejnej sprawy. Kolejnej ofiary. Sądy nie są już właściwie do niczego potrzebne. Wyroki zapadają on-line.
Także o tym jest ten film. Tak można go interpretować, bo wirtualna rzeczywistość (komputerowa symulacja lotu), odgrywa tu niebagatelną rolę. I żywy człowiek musi się z nią zmierzyć. Przeciwstawić się czemuś, co na ekranie monitora wygląda banalnie. Wprowadzi się odpowiednie dane, ustali parametry i samolot dolatuje na lotnisko.
Tyle tylko, że w kabinie nie siedzi „mózg elektronowy”, a zwykły człowiek, który w kilka sekund nie przeprowadzi miliardów operacji matematycznych i nie wybierze najbardziej dogodnego wariantu. Musi reagować od razy. Instynktownie. Czasem zdając się na swoje doświadczenie, czasem licząc na łut szczęścia.
Sully’emu się udało. Bezpiecznie wylądował - to wiemy. A jak poszło mu z komisją, mediami, opinią publiczną? To już trzeba zobaczyć samemu. A zapewniam Państwa, że warto.
*
W niedzielę 10 listopada o 20:00 film wyemituje stacja Stopklatka. Powtórki w czwartek 14 listopada o 22:00 w Warner TV oraz w sobotę 16 listopada o 22:20 w Stopklatce.
On-line „Sully” jest dostępny m.in. w Amazon Prime Video, iTunes, czy Playerze.
***
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Będzie też koncert "Z Polskich gór ku wolności" w wykonaniu m.in. zespołu Mała Armia Janosika.
W związku z przypadającą w tym roku 800. rocznicą stygmatów, przygotowano nową aranżację.
Chyba najlepszy, jak dotąd, film Macieja Pieprzycy. Najbardziej poruszający i na bardzo ważny temat.