"Wigilia 81" Leszka Wosiewicza to pierwszy polski film o stanie wojennym i to zrealizowany półoficjalnie w czasie jego trwania. "Pomysł wydawał mi się odważny. Ta samotna Wigilia i mężczyzna, na którego oczekują trzy pokolenia kobiet, to historia, która wciąż się powtarza" - powiedziała PAP aktorka Ewa Błaszczyk.
"W celu umożliwienia udziału w tradycyjnej nocnej mszy wigilijnej - pasterce minister spraw wewnętrznych zarządził zniesienie w całym kraju godziny milicyjnej w nocy z 24 grudnia na 25 grudnia bieżącego roku..." - słyszymy w autentycznym komunikacie radiowym w scenie otwierającej czarno-białą produkcję Leszka Wosiewicza.
"Padły ofiary śmiertelne. Siedem górniczych rodzin zostało pogrążonych w smutku największym - żałobie" - mówi spiker radiowy. Obiektyw kamery obsługiwanej przez operatora Krzysztofa Ptaka kieruje się to na smutną twarz kobiety, na postać odśnieżającego podwórko, a na końcu na naklejkę z logo Solidarności i plakat słynnego filmu dokumentalnego "Robotnicy 80" w reżyserii Andrzeja Chodakowskiego i Andrzeja Zajączkowskiego - sztandarowej produkcji "karnawału Solidarności".
"+Wigilia 81+ to pierwszy polski film o stanie wojennym, zrealizowany jeszcze podczas jego trwania i jednocześnie - ostatnia rola wybitnej aktorki, Zofii Mrozowskiej" - powiedziała PAP filmoznawczyni, wykładowczyni Instytutu Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach UMCS prof. Barbara Giza.
"+Wigilię 81+ oglądamy właściwie jak dokument opowiadający o zdarzeniach, które dotyczyły właściwie każdej polskiej rodziny. O swoich przeżyciach opowiadają trzy kobiety - przedstawicielki trzech pokoleń Polek grane przez Zofię Mrozowską, Barbarę Wrzesińską i Ewę Błaszczyk" - wskazała. Ich wspomnienia łączą się z wyczekiwaniem, a oczekują na Witka - wnuka, syna i męża, który został internowany przez komunistyczne władze. Żadna z nich nie ma pewności, że powróci on do domu na wigilijny wieczór, jednak trwają w nadziei" - wyjaśniła prof. Giza.
"To już jest przeszło dziesięć dni, więc jakieś wiadomości powinny być, prawda?" - pyta Maria (Barbara Wrzesińska). "Może się ukrywa" - odpowiada ciężarna Anna (Ewa Błaszczyk). Kobiety są zaniepokojone, rozdrażnione. Kłócą się z błahych powodów.
"A co z kolacją? Robimy?" - pyta Maria. "Oczywiście, że robimy!" - odpowiada najmłodsza z kobiet.
"Film był pomysłem Leszka Wosiewicza i na plan trafiłam właśnie dzięki niemu. Operatorem był Krzysztof Ptak. Zdjęcia odbywały się w przedwojennym mieszkaniu, gdzieś w pobliżu Teatru Współczesnego, niedaleko ulicy Mokotowskiej w Śródmieściu" - powiedziała PAP aktorka Ewa Błaszczak.
"Pomysł filmu o stanie wojennym wydawał mi się odważny i uczciwy. Ta samotna Wigilia i mężczyzna, na którego oczekują trzy pokolenia kobiet, to historia, która wciąż się powtarza" - wyjaśniła. Podkreśliła, że można było się spodziewać, że film zostanie zablokowany przez cenzurę.
"Przecież +Nadzór+, w którym grałam, też leżał na półce i był blokowany na różne sposoby. Ginęły nagrane na taśmę kopie i film ocalał dzięki Witkowi Adamkowi (operator filmowy - PAP), który gdzieś ukrył własną kopię. Nawet jeśli film trafił na półkę, była nadzieja, że kiedyś go z niej ktoś zdejmie" - wskazała.
Wosiewicz użył czarno-białej taśmy, przez co silnie zaakcentował równocześnie dokumentalny charakter filmu, "ascetyczną" narrację i "klaustrofobiczność" stanu oczekiwania.
Rolę księdza Wosiewicz przydzielił autentycznemu duchownemu i aktorowi - ks. Kazimierzowi Korbut-Orzechowskiemu (1929-2019) - wieloletniemu kapelanowi Domu Aktora Weterana w Skolimowie.
Duchowny przychodzi na chwilę, by dodać otuchy i podzielić się opłatkiem. Po zmierzchu kobiety zapalają świece w oknach. Przez chwilę wydaje się, że na podwórzu pojawia się Witek. Jego żona wybiega na dół, ale to tylko złudzenie, może cień. Oczekiwanie trwa...
Wosiewiczowi udało się zrealizować film "na przekór historii", w czasie, gdy niemal całość produkcji filmowych była zawieszona, a aktorzy bojkotowali kojarzoną z komunistyczną władzą telewizję oraz większość teatrów.
"Po 13 grudnia wprowadzono ścisłą kontrolę tematyki politycznej, społecznej i historycznej. I nawet jeśli tu i ówdzie udawało się ominąć cenzurę prewencyjną i zrealizować film dla władzy niewygodny jak "Wigilia '81" czy "Niedzielne igraszki" w Studio im. Karola Irzykowskiego, to cenzura restrykcyjna (zakaz dystrybucji) była już nie do przejścia" - pisał prof. Krzysztof Kornacki. "Wigilię 81" zrealizowano w pierwszych miesiącach 1982 r. wyłącznie we wnętrzu mieszkania, ekipa nie była więc narażona na zatrzymywanie przez milicję podczas zdjęć plenerowych.
"Przed stanem wojennym Studio im. Irzykowskiego cieszyło się pewną autonomią i niezależnością. Można przypuszczać, że +Wigilia 81+ powstała właśnie jako spontaniczna reakcja na to, co się wydarzyło" - powiedział PAP filmoznawca Adam Wyżyński. Podkreślił on, że to film kręcony "w ukryciu", można przypuszczać, że powstał półoficjalnie, zapewne za pomocą "niearesztowanej" jeszcze przez władze kamery i sprzętu. Nie przeszedł jednak przez cenzorskie sito i na kilka lat trafił na przysłowiową półkę w wytwórni filmowej. Warto przypomnieć, że po ogłoszeniu stanu wojennego nadzór nad studiem objął sekretarz podstawowej organizacji partyjnej PZPR przy Przedsiębiorstwie Realizacji Filmowych "Zespoły Filmowe", aktor i reżyser Mieczysław Waśkowski. Prawdopodobnie nie wiedział on o działaniach ekipy Wosiewicza.
Pierwszy pokaz kinowy "Wigilii 81" odbył się pod koniec czerwca 1984 r. na festiwalu Lubuskie Lato Filmowe w Łagowie. Studio im. Karola Irzykowskiego nagrodzono wówczas za "zestaw filmów zrealizowanych przez młodych twórców oraz za wypracowanie nowych metod produkcji".
"Byłem obecny na tym pokazie, tłoczyliśmy się na schodach, sala była pełna ludzi z dyskusyjnych klubów filmowych, dziennikarzy i filmowców. Film Wosiewicza zrobił na nas duże wrażenie. Stan wojenny zakończył się, ale "Wigilia 81" ukazywała wydarzenie ważne z punktu widzenia zbiorowej pamięci" - wskazał Wyżyński. Podkreślił, że oficjalna prezentacja filmu odbyła się dopiero podczas 13. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni we wrześniu 1988 r.
Filmów o stanie wojennym powstało niewiele. Wśród tych realizowanych jeszcze w PRL - poza "Wigilią 81" - można wymienić "Bez końca" (1985) Krzysztofa Kieślowskiego, "Ostatni prom" (1989) Waldemara Krzystka oraz "Stan strachu" (1989) w reżyserii Janusza Kijowskiego". Do szerszej publiczności nie przebiła się "Weryfikacja" (1986) Mirosława Gronowskiego.
"W czasie stanu wojennego i w efekcie jego następstw ucierpiało również polskie kino. Na dekadę zahamowano rozwój polskiej kinematografii" - pisał filmoznawca prof. Piotr Kletowski w "Pleografie" (2021). Na półkę trafiły m.in. "Przesłuchanie", "Matka Królów", "Wielki bieg" i "Był jazz". Aluzje do stanu wojennego odnajdziemy m.in. w filmie "Prognoza pogody" Antoniego Krauzego (1983) o ucieczce grupy pensjonariuszy domu starców, którzy odkryli transport trumien do ich ośrodka. Scena milicyjnej obławy z użyciem śmigłowca i grupy zomowców kojarzy się z internowaniami działaczy Solidarności.
Niewiele produkcji o stanie wojennym powstało także na początku III RP, w wolnej już Polsce. Dokładnie w 10. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego - zwanego "wojną polsko-polską" lub "wojną Jaruzelitu z narodem" - odbyła się premiera komedii "Rozmowy kontrolowane" Sylwestra Chęcińskiego. Bohaterem był znany z barejowskiego "Misia" (1981) prezes klubu sportowego Tęcza, Ryszard Ochódzki. W 1993 r. Kazimierz Kutz nakręcił "Śmierć jak kromka chleba", w którym ukazał przeprowadzoną przez milicję i wojsko masakrę górników z katowickiej kopalni "Wujek".
Polityczny klimat lat 90. i dojście do władzy postkomunistów nie sprzyjało filmowej eksploracji tematów związanych ze stanem wojennym. Także prywatni producenci nie byli skorzy do finansowania produkcji o najnowszej historii.
Leszek Wosiewicz urodził się 1 listopada 1947 r. w Radomyślu Wielkim (woj. podkarpackie). Studiował na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Ukończył psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie (1975) oraz Wydział Reżyserii Szkoły Filmowej w Łodzi (dyplom 1982). Był jednym ze współzałożycieli Studia Filmowego im. K. Irzykowskiego w Warszawie.
Wosiewicz był reżyserem filmów fabularnych m.in. "Kornblumenblau", "Kroniki domowe", "Rozdroże Cafe", serialu "Przeprowadzki" oraz dokumentu "Przypadek Hermana - Palacza".
"Poszukajmy czegoś, co nas łączy, oczywiście nie zapominając o tym wszystkim, co przecież jest straszne, okropne, itd. Ale na pierwszym miejscu postawmy to, co w życiu jest dobre, cenne, wartościowe" - powiedział reżyser podczas wywiadu dotyczącego jego filmu "Taniec śmierci. Sceny z Powstania Warszawskiego" (2012).
Był wielokrotnie uhonorowany m.in. nagrodą im. Andrzeja Munka (1988), za debiut reżyserski za film "Kornblumenblau" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 1989 r. oraz nagrodą za reżyserię dla filmu "Rozdroże Cafe" na tym samym festiwalu w 2005 r.
Był wieloletnim członkiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Zmarł 29 grudnia 2023 r. w Warszawie w wieku 76 lat.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.
Dziennikarz, grafik, satyryk, malarz, a przede wszystkim twórca kultowego "Przekroju".