Nie można powiedzieć sobie: mam pół godziny, usiądę i namaluję ucho przedstawianej postaci. Bo nie można siąść do ikony na chwilę; trzeba poświęcić jej do kilku godzin – mówi miłośniczka tej sztuki.
Agnieszka Małecka/GN Ikony „Umielenije”, św. Tomasz i Jezus Miłosierny Jak to właściwie nazwać? Hobby, zainteresowanie, może pasja? Nic nie pasuje do pisania ikon, które nazwano kiedyś „kolorową kontemplacją”. – Dla mnie to czas spotkania z Bogiem i samą sobą, czas kontemplacji i modlitwy. Ktoś może iść w góry, by pokontemplować, ja piszę ikony, chociaż nie jestem zawodowym artystą – zastrzega Anna Opalińska, która jest lekarzem. O historii i symbolice ikon potraf długo opowiadać. Od kilkunastu lat odtwarza dzieła mniej i bardziej znane. Robi to dla siebie, rodziny, przyjaciół – z potrzeby serca i ducha.
Domowy warsztat ikonopisarza
Klasyczne ikony powstawały w klasztorach, wśród rozmodlonych głosów i woni kadzideł, ale jeśli pisze się ją w domowym zaciszu, trzeba sobie zapewnić namiastkę takiego klasztoru. Pani Anna ma swój sposób na stworzenie klimatu kontemplacji w rodzinnym domu w Płocku – po prostu podczas pracy nad obrazem słucha pieśni śpiewanych przez chóry cerkiewne albo chorału gregoriańskiego; wiele takich nagrań przywiozła z podróży. Tworzenie ikony to skomplikowany proces nie tylko z powodów technicznych, ale może bardziej ze względu na jej charakter. Bo prawdziwa ikona „to dzieło bardziej modlitewne niż artystyczne”. Wymaga czasu, skupienia, wyciszenia. I jak w klasztorach - omodlenia, jeśli chce się być wiernym idei ikonografii.
- Nie można powiedzieć sobie: mam pół godziny, usiądę i namaluję ucho przedstawianej postaci. Nie można siąść do ikony na chwilę; trzeba jednorazowo poświęcić jej nawet kilka godzin - mówi.
Agnieszka Małecka/GN Anna Opalińska z Ikoną, w której zawiera się symbolika Trójcy Świętej: ręka Boga Ojca i promienie: – Duch Święty, spoczywające na Synu Bożym. Jednocześnie Chrystus otoczony jest postaciami Maryi i Józefa, z którymi razem tworzy Świętą Rodzinę Bo jeśli tworzenie jej to spotkanie, to jak każde musi trochę potrwać. - Najpierw we mnie dojrzewa myśl, którą ikonę chcę odtworzyć, do którego wzoru sięgnąć. Przygotowania techniczne też trochę trwają: trzeba zagruntować deskę, ściśle okleić płótnem, zrobić podkład. Potem robię konturowanie; to bardzo ważny etap, bo trzeba zachować schemat ikony. Gdy wchodzi się już w obrazowanie i barwę, praca idzie szybciej. W klasycznej ikonie używało się tempery jajecznej, która nie traci barwy. Dzisiaj często stosuje się akryle, ja używam farby olejnej mineralnej. Chodzi o to, by były to materiały jak najbardziej naturalne.
Zdarzało się, że miałam niemal gotową ikonę, ale czegoś ciągle mi brakowało, co stworzyłoby możliwość kontaktu świętej postaci na ikonie z człowiekiem, który na nią patrzy. Po nałożeniu „blasków” na twarz, czyli pociągnięć złotą farbą, już pojawiał się efekt spotkania - wyjaśnia pani Anna. Wylicza, że gdyby tak przysiąść i odciąć się od obowiązków zawodowych, praca nad ikoną trwałaby może kilka tygodni. Ona pisze je przez wiele miesięcy, czasem rok.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.