Nie można powiedzieć sobie: mam pół godziny, usiądę i namaluję ucho przedstawianej postaci. Bo nie można siąść do ikony na chwilę; trzeba poświęcić jej do kilku godzin – mówi miłośniczka tej sztuki.
Agnieszka Małecka/GN Ikony „Umielenije”, św. Tomasz i Jezus Miłosierny Kim jest postać w kielichu?
To pisanie zaczęło się od słynnej ikony Andrzeja Rublowa, którą zobaczyła na reprodukcji. Jego „Trójca Święta” powstała mniej więcej w latach 1422-1437 i choć była w kolejnych wiekach kopiowana i naśladowana, pozostała niedoścignionym wzorcem. Rublow dokonał małej rewolucji, bo wykorzystał znaną w sztuce kompozycję „Gościnność Abrahama”, która stała się podstawą malarskiego przedstawiania Trójcy Świętej. Genialny ikonopis usunął z niej Abrahama i Sarę, pozostawiając trzy postaci aniołów, w których teologowie odczytują Osoby Trójcy Świętej. Kolejni ikonografowie utracili wiele z jej duchowej siły i jasności przekazu teologicznego. Tymczasem ikonę Rublowa czyta się jak fascynującą i świętą księgę. Zachwyca subtelnością i bogactwem treści. Pani Anna otwiera album z jej reprodukcją i wskazuje na kolejne wątki: niemal identyczne twarze postaci aniołów, ich usytuowanie przy stole w kompozycji koncentrycznej jakby z miejscem wolnym dla widza, a także barwy i ułożenie szat.
– Jedna ze szkół czytania tej ikony widzi w środkowej postaci Syna Bożego. Dlaczego? Jego szata jest purpurowa – znak królewskości i symbol Boskiej natury; ale na nią połowicznie narzucona jest niebieska szata, symbol natury ludzkiej, która ukrywa Boską. On sam siedzi niejako w środku kielicha, którego zarys swoim ciałem tworzą postaci po bokach: Boga Ojca i Ducha Świętego.
Opis rozlewa się w długą opowieść. Trudno się dziwić, że dzieło Rublowa tak przemówiło do dawnej studentki medycyny. Tę ikonę Anna Opalińska pisała jako jedną z pierwszych. – Nie bardzo mi wtedy wyszła, bo nie znałam jeszcze techniki – przyznaje krytycznie. Teraz robi drugie podejście do Rublowa. Ma już dawno za sobą doświadczenie kilku weekendowych sesji organizowanych przez jezuitów w Kaliszu, które wprowadzają w świat ikonografii. Wprawdzie można by kopiować ikonę jak przez kalkę, co może nawet wydawać się łatwe, ale pytanie, czy to nadal będzie ikona. Pani Anna wie, że trzeba wejść głębiej w świat prawosławia, jego historii, obrządku, liturgii. Bez tego piszący ikonę będzie poruszał się po omacku.
Kanon nie przeszkadza
W salonie u pani Anny zwraca uwagę drewniana głowa Chrystusa w koronie cierniowej. To wynik „handlu wymiennego”, przyznaje z uśmiechem lekarka, bo rzeźbę wykonał podobnie jak ona amator w dziedzinie sztuki, za… napisaną przez nią ikonę. Każda z jej prac ma zwykle adresata; trafia do krewnych i znajomych. Jeśli pisze dla konkretnej osoby, to często ikonę świętego patrona. Każda przynosi inne emocje, ale tych najwięcej było przy pisaniu ikony „Umilenije”, która przedstawia Maryję przytulającą mocno małego Syna: Ona pamięta zapowiedź Symeona, a On wie, po co został posłany przez Ojca, wyjaśnia pani Anna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.