Spotkania z filatelistyką: Kopciuszki

Czyli zwykłe nalepki, wyglądające tylko jak znaczki pocztowe. Kto wie jednak, czy to nie one będą przyszłością filatelistyki…

Dziś sporo takich „dodatków” znaleźć można np. na pocztówkach wysyłanych w ramach postcrossingu. Pełnią one zwykle rolę dekoracyjną, ale nie zawsze tak było. Np. w czasie wojny secesyjnej amerykański rząd federalny wyemitował specjalne nalepki patriotyczne, na których, jak czytamy w „Encyklopedii znaczków pocztowych”, znajdował się

ust. 39 wer. 21 z Księgi Hioba, który głosi: ‘Mocniej bije kopytem, radośnie, z mocą się rzuca na oręż’. Każdy umiejący czytać i pisać człowiek w tamtych czasach bez trudu pojmował związek pomiędzy tymi słowami i wojną.

A więc funkcja patriotyczna, propagandowa, religijna. A pocztowa? Filatelistyczna? I tu leży pies pogrzebany. Bo przecież urzędy pocztowe nie uznają takich „znaczków”. Nie zapłaci się nimi za przesyłkę. Więc i filateliści – niczym złe siostry bajkowego Kopciuszka – przez dekady nie bardzo widzieli dla nich miejsce w swoich zbiorach, klaserach, publikacjach.

A przecież często takie znaczki emitowały kraje, których nie było na mapie. W Polsce, w latach ’80, sporo było tzw. znaczków „Solidarności”. Np. z widniejącym na nich księdzem Jerzym Popiełuszką. Jak dowiadujemy się ze stron IPN-u, były one:

symbolem oporu wobec władzy i oznaką istnienia wolnego, niepodległego państwa podziemnego. Spełniały funkcje propagandowe, edukacyjne i finansowe. Dochód ze sprzedaży znaczków był przeznaczony na finansowanie struktur „Solidarności” w podziemiu i na pomoc dla osób represjonowanych i ich rodzin. Za posiadanie lub rozpowszechnianie znaczków pocztowych groziły szykany, a nawet więzienie.

A jak to będzie z kopciuszkami w przyszłości? Kto wie, czy nie tak samo, jak z bohaterką baśni Charles’a Perraulta.

Znaczki już od dłuższego czasu wychodzą przecież z użycia. W związku z cyfryzacją nowych emisji, z roku na rok, jest coraz mniej, przybywa za to walorów kryptofilatelistycznych. Tokenów NFT, w które także i Poczta Polska inwestuje coraz większe środki.

Problem tylko w tym, że czegoś takiego nie naklei się na kartkę, czy kopertę.

- Nie szkodzi. Nie są już potrzebne! Zawsze można przecież kurierem… - już słyszę te głosy. I rozumiem. Przyjmuję. A jednak, znając trochę brać filatelistyczną, jestem przekonany, że ci, którzy lubują się w znaczkach, nie dadzą im zginąć.

Nawet jeśli poczty całego świata przestaną znaczki emitować, zaczną je, własnym sumptem, drukować poszczególne kluby, a nawet pojedynczy filateliści. Zresztą coś takiego już się dzieje. Z pomocą przychodzi też sztuczna inteligencja, czego dowód poniżej:

*

Teksty z cyklu Spotkania z filatelistyką

«« | « | 1 | » | »»

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama