Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".
A jaka jest tak naprawdę alternatywa dla tego rzekomo faryzejskiego podejścia?
Obraz jest niewesoły:
- zamiast rzekomej "zawiłości normy", brak norm moralnych, bo przecież nie będziemy "faryzeuszami", jakby to faryzeusze nadali 10 przykazań,
- zamiast "wysublimowanych" słów, niejasna mowa, która niewiele znaczy, bo po co nam precyzja teologii w wyrażaniu prawd wiary i zasad moralności,
- zamiast "pompatycznej" doktryny, porzućmy w ogóle teologię, porzućmy cały dorobek myśli chrześcijańskiej, ojców i doktorów Kościoła, porzućmy papieskie encykliki i bądźmy jak protestanci, z których każdy jest sam sobie papieżem i urzędem nauczycielskim,
- zamiast "argumentacji" wydawajmy z siebie potoki niewiele znaczących słów, które nikogo do religii katolickiej nie przekonają.
Takie głosy rozlegają się od paru dekad w Kościele na zachodzie, a teraz coraz częściej u nas. Tylko co to wszystko będzie miało wspólnego z religią katolicką? Jak osiągniemy zbawienie, kiedy nie ma jasnego wykładu doktryny? Kogo do niej przekonamy?
A taka religia jest skazana na podeptanie przez ludzi i zwierzęta, jak powiedział Jezus Chrystus.