Czechosłowacka władza w 1970 r. skazuje Jana Skácela na literacki niebyt.
W tym czasie poeta układa czterolinijkowe utwory, które – zdaniem Kundery – przyprawić mogą „o zawrót głowy etymologiczną przepaścią skrytą w pojedynczych czeskich słowach”. Przed niełatwym zadaniem stanął tłumacz Michał Tabaczyński, by przedstawić polskiemu czytelnikowi aż 222 przykłady pięknej czeszczyzny. Poetycki dom Skácel stawia ze słów i z ciszy gdzieś na peryferiach współczesności. W jego miniaturach cisza „schnie”, „z ziemi sterczy ogryziona”. Spaja przyrodę i kulturę. Pobudza tęsknotę za czymś, czego nie obejmą ani słowa, ani myśli.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wojenny melodramat, czyli… klasyka. Stary, dobry, sprawdzony patent na hit?
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.