Malowidła, które zostały odkryte i odnowione w prezbiterium kościoła w Lubecku, znawcy określają krótko: sensacja. I to nie tylko na skalę Polski.
Mamy tu do czynienia z czymś zupełnie wyjątkowym, niespotykanym w tej części Europy – wciąż nie może się nadziwić Tomasz Trzos, konserwator dzieł sztuki, który wraz z żoną Agnieszką odkrył, a potem przywrócił do świetlności freski z Lubecka. – W zawodzie pracujemy ponad 20 lat, ale do tej pory to najcenniejsza i najwspanialsza nasza renowacja – dodaje.
Tynki i nasieki
O tym, że prezbiterium może kryć jakieś malowidła, ks. Andrzej Bartysiewicz, proboszcz, przypuszczał od dawna. Za namową Anny Szadkowskiej, diecezjalnej konserwator sztuki, poprosił Tomasza Trzosa, aby przeprowadził prace odkrywkowe.
– Gdzie tylko uderzył młotkiem, tam pojawiały się stare freski. Było oczywiste, że trzeba je odkryć. Wtedy nikt nie przypuszczał, że znajdziemy coś zupełnie wyjątkowego – wspomina ks. Bartysiewicz. Była to końcówka 2009 roku. Kolejny rok upłynął na przygotowywaniu dokumentacji i staraniach o pieniądze. Tu nieoceniona była Agnieszka Trzos, konserwator dzieł sztuki i wykładowca w katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Kiedy Wojewódzki Konserwator Zabytków przyznał fundusze, prace mogły ruszyć.
Dostać się do najstarszej warstwy nie było łatwo. Ściany i sklepienie pokrywały trzy warstwy tynku, siatka nasieków oraz kilkanaście warstw farby. Nasieki to celowe dziurawienie malowidła, które układa się w swego rodzaju siatkę. Robi się je, aby nowa warstwa tynku trzymała się podłoża. Dlatego całe malowidło w Lubecku było podrapane przez tych, którzy prawdopodobnie w XVII wieku położyli pierwszą warstwę zaprawy. – Kiedy zdjęto cały tynk, okazało się, że mamy do czynienia z sensacyjnym odkryciem – mówi T. Trzos.
Znawcy – dr Marek Walczak z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prof. Władysław Zalewski, wybitny historyk sztuki z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, specjalista w zakresie malowideł ściennych – uważają, że fresk pochodzi z około 1410 roku. Wyjątkowa jest sama polichromia, jej wielkość i stosunkowo dobry stan. Zdaniem prof. Zalewskiego, to jedno z najważniejszych odkryć, z jakim mamy do czynienia w Polsce na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. – W pewnym sensie zburzyło ono dotychczasową wiedzę na temat gotyckich malowideł – uważa z kolei Anna Szadkowska.
Prace renowacyjne trwały od kwietnia do listopada br. W Lubecku mamy do czynienia z freskiem mokrym, najszlachetniejszą techniką, w jakiej wykonuje się malowidła ścienne. – Artysta malował obrazy na mokrym piaskowo-wapiennym tynku, techniką popularną we Włoszech. Na naszym terenie podobnych gotyckich malowideł jest niewiele – wyjaśnia Agnieszka Trzos. Malarz używał do tego suchych farb, rozrabianych tylko z wodą. Tak wykonane malowidło jest wieczne, chyba że odpadnie tynk. Mistrz malował taki fresk w systemie dniówkowym – tyle nakładł zaprawy, ile mógł pokryć obrazami w ciągu jednego dnia. Czasem na sklepieniu widać łączenia dniówek, czyli poszczególnych etapów powstawania fresku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.