Świat jako wielka kopalnia, w której obowiązują jasne zasady, hierarchia, a Pan Bóg jest dyrektorem – rzadko kto Go widział, ale jest i czuwa nad wszystkimi i wszystkim, nad zwykłymi ludźmi też – tak mówią o śląskiej wizji Boga i świata księża, pochodzący z regionu.
W sobotę w Katowicach odbędzie się ingres do katedry Chrystusa Króla nowego metropolity katowickiego abp. Wiktora Skworca.
Kultura na Śląsku jest wielowymiarowa, z pewnością bardziej plebejska niż szlachecka. W ogóle chrześcijaństwo na Śląsku jest wpisane w kulturę. To podstawowa cecha tożsamości tego regionu – mówił w wywiadzie dla KAI metropolita katowicki abp Damian Zimoń. Śląsk jest świadom swej mocnej odrębności regionalnej, także specyficznej religijności, która jest źródłem jego siły. – Na Śląsku wiara jest jak oddychanie – mówił pochodzący ze Śląska bp Piotr Libera. W uporządkowanym i hierarchicznym świecie istnienie Boga jest oczywistością dla człowieka – mówią osoby, pochodzące z regionu.
W wielu wywiadach i rozmowach abp Zimoń wyjaśnia, że funkcjonowanie duchownych w plebejskiej kulturze było inne niż w społeczeństwach szlacheckich. Na Śląsku księża pochodzili z rodzin górniczych lub rolniczych. Nieraz kilku pracujących na kopalni braci składało się na studia w seminarium jednego z nich. Ale po otrzymaniu święceń duchowni wracali do tej słabo rozwarstwionej społeczności – i byli z nią solidarni, byli wrażliwi na problemy społeczne, „trzymali z ludem”.
Pochodzący ze Śląska prezes Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia ks. Jan Drob w rozmowie z KAI zwraca uwagę na historyczne uwarunkowania specyfiki śląskiego duchowieństwa sięgają okresu zaborów. - W innych zaborach, księża byli bardziej uzależnieni od sfery politycznej np. cesarz Franciszek Józef nadawał im tytuły prałatów, kanoników. Tam, kiedy chłopak szedł do seminarium a potem otrzymywał święcenia kapłańskie, tym samym wchodził do warstwy szlacheckiej, to była pewnego rodzaju nobilitacja. Tego nie było na Śląsku. Śląski kapłan pozostawał zawsze z ludem. Właśnie dlatego – by księża byli z ludźmi - bp Herbert Bednorz, biskup katowicki w latach 1967-1985, wprowadził roczny staż pracy dla kleryków. Każdy z kleryków, po III roku seminarium szedł do pracy fizycznej w kopalni, huty czy na kolej – opowiada ks. Drob. Podziela on pogląd bp. Bednorza, który przed laty mówił, że „księża śląscy są bardziej zdyscyplinowani”.
Zdaniem wieloletniego ekonoma Episkopatu siłą śląskiego katolicyzmu jest lokalna tradycja, kultywowana mimo upływu lat. Nadal pielęgnowane są zwyczaje i nabożeństwa, które ukształtowały się w dalekiej przeszłości. Na Śląsku wciąż śpiewa się pieśni kościelne na nieznane w innych regionach melodie a wielkim wyrazem wiary Ślązaków były i są pielgrzymki do Piekar, które gromadzą rzesze pątników. Mężczyźni pielgrzymują do sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej co roku w ostatnią niedzielę maja a kobiety – w pierwszą niedzielę po uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia.
„Moja rodzina jest rdzennie śląska. (...) Odkąd pamiętam, odmawialiśmy z rodzicami poranną i wieczorną modlitwę. Przesiąkałem od dziecka religijnością. Było to tak normalne jak oddychanie” – mówił w wywiadzie obecny biskup płocki Piotr Libera. Wspomina on dom rodzinny, niedzielną Eucharystię, wspólne uczestnictwo we Mszy św., nabożeństwa majowe i różańcowe, tradycję spowiedzi pierwszopiątkowej całej rodziny – gdy wszyscy jej członkowie szli do spowiedzi i Komunii św. A także babcię, bardzo pobożną osobę, która budziła wnuków aby szli na roraty w czasie Adwentu, choć było zimno i ciemno”.
W rodzinach przekazywano nie tylko obraz świata, ale kształtował się także obraz Boga. Abp Zimoń opowiadał o swojej patriarchalnej rodzinie, w której ojciec - głowa rodziny - pracował na jej utrzymanie, miał wielki autorytet, był surowy i wymagający, zaś matka troszczyła się o piątkę dzieci i dom. Wspomina, że tu wpojono mu na całe życie kilka najcenniejszych wartości - pracowitość, solidność, słowność. Tu także ukształtowała się jego religijność, która była całkowitym zaufaniem, że sam Pan Bóg nadaje sens ludzkiemu życiu.
Ks. dr Arkadiusz Wuwer z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego zwraca uwagę, jak bardzo wizję świata i relacje Ślązaków z Bogiem kształtowała także wykonywana przez nich praca. „Praca w ciągłym zagrożeniu urabia postawę wobec świata, życia i Pana Boga – mówił w wywiadzie. – „Ma wielki wpływ na religijność Ślązaków, na ich pokorę, sposób podejmowania ważnych decyzji. Trudno sobie wyobrazić tutejszego człowieka, który szarżuje z fantazją ułańską. On ma całkowicie inną mentalność. W związku z tym inna też jest ich hierarchia wartości. Ślązak wyobraża sobie świat jako wielką kopalnię. Ta wizja przenosi się na normalne życie, w którym szczególnie dba o czystość, pucuje mieszkanie, zachowuje porządek, przestrzega przepisów. Porządek musi być, gdyż jeśli go nie będzie, grozi to zawaleniem stropów, katastrofą życiową. W tej wizji nawet Pan Bóg jest racjonalnie doświadczalny, jest niczym dyrektor kopalni, którego rzadko kto widział, ale wiadomo, że jest i że czuwa nad wszystkimi i wszystkim.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...