Włoski film "Cesare Deve Morire" (ang. "Caesar Must Die") w reżyserii braci Taviani otrzymał w sobotę nagrodę Złotego Niedźwiedzia na 62. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale.
Ponad 80-letni weterani włoskiego kina Paolo i Vittorio Taviani nakręcili swój dramat dokumentalny w więzieniu o zaostrzonym rygorze Rebibbia w Rzymie. Aktorami są odsiadujący tam wyroki groźni przestępcy, którzy przygotowują spektakl teatralny na podstawie "Juliusza Cezara" Williama Szekspira.
Przez pół roku Taviani śledzili próby do inscenizacji. Nie zajmują się tym, za jakie zbrodnie aktorzy trafili za kraty, ale ukazują paralele między dramatem klasycznym a dzisiejszym światem, opisują zaangażowanie uczestników spektaklu oraz to, jak ich obawy i nadzieje wpływają na inscenizację dramatu.
Bracia Taviani twierdzą, że na pomysł filmu wpadli przypadkiem, podczas odwiedzin w więzieniu Rebibbia, gdzie akurat odbywał się wieczór poezji, poświęcony "Piekłu" Dantego. Przyznali, że pracom nad filmem towarzyszyły wielkie emocje. "Dzięki prostym, a jednocześnie wspaniałym słowom Szekspira przez parę dni ci więźniowie mogli znowu żyć. To było tylko kilka dni, ale wiązały się z wielką pasją" - powiedział Paolo Taviani. "Mamy nadzieję, że widzowie po obejrzeniu filmu będą mogli powiedzieć, że także więzień, na którym ciąży wielka kara, na przykład dożywocie, również jest i pozostanie człowiekiem" - dodał.
Podczas sobotniej gali festiwalowej w Berlinie wręczono również statuetki Srebrnych Niedźwiedzi. Nagrodę dla najlepszego aktora odebrał Duńczyk Mikkel Boe Folsgaard za rolę chorego psychicznie króla Danii Christiana VII w filmie "En Koneglig Affaere" (ang. "A Royal Affair"), będącym wspólną produkcją Danii, Czech Niemiec i Szwecji.
Najlepszą aktorką festiwalu uznano Rachel Mwanza z Konga, odtwórczynię głównej roli w kanadyjskim filmie "Rebelle" (ang. "War Witch") w reżyserii Kima Nguyena. Mwanza gra 14-letnią dziewczynkę, Komonę, wcieloną do wojska w czasie wojny domowej w Kongo.
Srebrny Niedźwiedź za reżyserię trafił do Niemca Christiana Petzolda za film "Barbara", który był jednym z faworytów do głównej nagrody tegorocznego Berlinale. Akcja toczy się w 1980 roku w dawnej NRD. Lekarka Barbara (w tej roli Nina Hoss) stara się o wyjazd na Zachód, za co jednak spotykają ją represje i zostaje przeniesiona do szpitala na prowincji. Czeka na szansę ucieczki, którą organizuje jej narzeczony na Zachodzie. Ale jej plany zostają pokrzyżowane, gdy poznaje kolegę z pracy, lekarza Andre.
Grand Prix Jury Berlinale nagrodzono w sobotę węgierski film "Csak a Szel" (ang. "Just The Wind"), który wyreżyserował Bence Fliegauf. Opowiada on o prawdziwych wydarzeniach, które nastąpiły po serii morderstw na rodzinach romskich w węgierskiej wiosce.
Srebrnego Niedźwiedzia za wybitny wkład artystyczny otrzymał Lutz Reitemeier, autor zdjęć do chińskiego filmu "Bai Lu Yuan" (ang. "White Deer Plain"). Za najlepszy scenariusz nagrodzeni zostali Nikolaj Arcel i Rasmus Heisterberg, autorzy scenariusza do filmu "En Koneglig Affaere".
Nagroda im. Alfreda Bauera, przyznawana za wyznaczanie nowych kierunków w sztuce filmowej, trafiła w tym roku do portugalskiego reżysera Miguera Gomesa, który na Berlinale pokazał swój film "Tabu" (Portugalia/Niemcy/Brazylia/Francja). Z kolei specjalne wyróżnienie jury festiwalu przyznało za szwajcarsko-francuską produkcję "L'enfant d'en haut" w reżyserii Ursuli Meier.
W kategorii filmów krótkometrażowych zwyciężył obraz "Rafa" portugalskiego reżysera Joao Salavizy.
W głównym konkursie tegorocznego Berlinale brało udział 18 filmów. Międzynarodowemu Jury przewodniczył brytyjski reżyser Mike Leigh.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.