Uznawany od lat za zaginiony obraz Matejki „Zabicie Wapowskiego w czasie koronacji Henryka Walezego” można zobaczyć w Muzeum Śląskim. Został udostępniony w Galerii Malarstwa Polskiego 1800-1945.
Obraz Jana Matejki został odnaleziony przez Salon Antyków Connaisseur, który dokonał tego sensacyjnego odkrycia w Ameryce Południowej, gdzie obraz znajdował się w prywatnej kolekcji. Obecny właściciel dzieła przekazał je w depozyt do Muzeum Śląskiego. Wcześniej obraz został sprowadzony do Krakowa, gdzie od 9 stycznia przez dwa tygodnie był prezentowany na Wawelu.
Obraz pozostający przez blisko 150 lat w prywatnych rękach jest w dobrym stanie, oprawiony w dawne ramy, które otrzymał pod nadzorem Matejki. Poddanie dzieła zabiegom konserwatorskim w cenionej pracowni na Wawelu przywróciło mu dawny blask, nie ujmując wieku.
Matejko ukończył obraz w 1861 roku, po czym był on wystawiony w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie, a w 1862 w warszawskiej Zachęcie, kiedy to został zakupiony od artysty przez księcia Władysława Sanguszkę za gigantyczną na ówczesne czasy kwotę 800 florenów. W 1883 roku był jednym z dzieł pokazywanych na wystawie jubileuszowej Matejki na Wawelu.
Ostatnia dotąd publiczna prezentacja „Zabicia Wapowskiego", użyczonego przez ówczesnego właściciela księcia Eustachego Sanguszkę, miała miejsce w roku 1894 podczas Wystawy Krajowej we Lwowie. Na dużej wystawie w warszawskiej Zachęcie, w 1938 roku, pokazano już tylko szkic olejny i trzy z wielu szkiców rysunkowych do obrazu, do którego młody Matejko przygotowywał się z ogromną starannością.
Wyjątkowość "Zabicia Wapowskiego podczas koronacji Henryka Walezego" polega na tym, że jest pierwszą wielopostaciową kompozycją Matejki i zarazem jednym z tzw. obrazów wawelskich artysty. Osoby dramatu rozmieszczone są w kilku planach, każda z nich obdarzona została przez artystę emocjami.
Tematem obrazu jest znane z historii i z literatury krwawe wydarzenie na dziedzińcu wawelskim w roku 1574. Podczas turnieju uświetniającego uroczystości koronacyjne Henryka Walezego kopię zatkniętą przez Samuela Zborowskiego podjął dworzanin kasztelana wojnickiego, Jana Tęczyńskiego. Zborowski, sobiepan i awanturnik, ale pochodzący z wysokiego rodu, uznał to za obrazę tak dużą, że zaatakował kasztelana Tęczyńskiego, śmiertelnie raniąc kasztelana przemyskiego, Andrzeja Wapowskiego, usiłującego zapobiec burdzie.
Matejko przedstawił w swoim obrazie scenę, w której dogorywającego (lub martwego już) Wapowskiego świadkowie wydarzenia wnieśli na wawelskie komnaty domagając się od króla sprawiedliwości. Zabójstwo szlachcica było surowo ścigane przez prawo, a wydobycie broni w obliczu króla stanowiło zbrodnię przeciw majestatowi, karaną gardłem.
O prawo upomina się centralnie usytuowany kasztelan Tęczyński. Zakłopotanie Henryka Walezego wskazuje, że słaby, uwikłany w elekcyjne komeraże ze Zborowskimi król, nie będzie w stanie prawa wyegzekwować, gdy dotyka ono przedstawiciela możnego rodu. Scenę umieszczoną w komnacie wawelskiej cechuje zagęszczenie, stłoczenie, które podkreślać będzie siłę wyrazu również późniejszych płócien historycznych Matejki.
Pomimo, iż jest to dzieło zaledwie 23-letniego wówczas artysty, można w nim dostrzec wyjątkową dojrzałość kompozycji, swobodę i lekkość malowania – bez szkicu wykonanego bezpośrednio na płótnie, śmiałość w doborze kolorów oraz przemyślany i czytelny sposób budowania narracji. Dzieło Matejki będzie eksponowane do 6 marca.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.