Kiedy zaczynam, nigdy nie mam gotowego pomysłu w głowie. Powstaje dopiero w trakcie pracy - mówi Szymon Dylus z Gliwic, który uczestniczył w 25 edycjach konkursu kroszonek. Na jubileusz w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu przygotowano aż dwie wystawy.
Na 25. edycję Konkursu Górnośląskie Kroszonki 2014 zorganizowanego przez Muzeum Górnośląskim w Bytomiu nadesłano 320 ozdobionych jajek. Wśród 64 uczestników, 19 wystartowało po raz pierwszy i w tej grupie też znalazło się kilku laureatów. Jury oceniało prace w czterech kategoriach: rytowniczej, malowania woskiem, oklejania technikami tradycyjnymi oraz w kategorii technik nowatorskich.
- To wyjątkowa edycja, dlatego oprócz zwykłej pokonkursowej wystawy, przygotowaliśmy też wystawę jubileuszową, która pokazuje zmagania kroszonkarzy przez ostatnie 25 lat. Można też na niej zobaczyć, jak niektórzy stali uczestnicy zmieniali styl, technikę czy motywy na swoich pracach. Albo jak kształcili swój warsztat - mówi kurator wystawy Małgorzata Kłych z działu etnografii Muzeum Górnośląskiego, która zajmuje się organizacją konkursu.
Od kilku lat nowością wśród nadsyłanych prac są jajka ażurowe. - Z roku na rok jest coraz więcej osób, które taką technika się posługują. Wykorzystując różne narzędzia, takie jak np. szlifierka jubilerska czy wiertło dentystyczne - mówi kurator wystawy. W tym roku ciekawostka były jajka uczestniczki z Żywiecczyzny, która w swoich pracach oklejanych bibułą umieściła charakterystyczne dla tego regionu miniaturowe bibułkowe kwiaty.
Mira Fiutak /GN Na wystawach pokazano najpiękniejsze kroszonki wszystkich 25. edycji konkursu Przez 25 lat trwania konkursu wzięło w nim udział ponad 500 osób z terenu całego województwa śląskiego. Najlepsze prace trafiły do Muzeum w Gliwicach, gdzie w 1989 r. zainicjowany został konkurs przez Grażynę Przybył. Chociaż po raz pierwszy taki konkurs odbył się w 1969 r. Później organizację przejęła Bożena Kubit z działu etnografii gliwickiego muzeum. Od 2012 r. konkurs związany jest z Muzeum Górnośląskim w Bytomiu.
- Zżyłam się z tym konkursem, którym zajmowałam się 13 lat i ludźmi, którzy w nim uczestniczą. Z jednej strony są te coroczne spotkania, prawie rodzinne, a z drugiej prace, które widzimy na wystawie. Kiedy oglądamy je na zdjęciach do folderu czy katalogu, to w powiększeniu możemy dostrzec jak te wzory są niezwykłe - mówi Bożena Kubit.
Już w pierwszym konkursie w 1969 r. uczestniczył Szymon Dylus z Gliwic, który otrzymał w tym roku specjalną nagrodę. Potem po opuścił tylko jedną edycję. - Mieliśmy wtedy zamianę mieszkania i nie było czasu na drapanie. Do dziś żałuję, że nie zostawiłem tapetowania na rzecz kroszonek - stwierdził podczas wernisażu wystawy. Z pierwszą, najstarszą, w sumie i tak razem zebrało się 25 edycji. Zdobieniem jajek zajmuje się od dziecka. - W naszej rodzinie wszyscy robili kroszonki, babcia, rodzice, potem ja z rodzeństwem - mówi.
Szymon Dylus co roku robi od 20 do 30 kroszonek. Podczas wernisażu przybliżył na specjalnym pokazie technikę rytowniczą. Jedno jako ozdabia przeciętnie osiem godzin. Najpierw maluje je tuszem kreślarskim lub farbami do tkanin. A potem wykonuje wzór ostrzem ze stali szybkotnącej, którą dostał od znajomego tokarza. - Kiedy zaczynam, nigdy nie mam gotowego pomysłu w głowie. Powstaje dopiero w trakcie pracy - mówi. - Zawsze cieszę się na ten dzień. Znamy się tu od lat i teraz to jest jakby spotkanie rodzinne. Dobrze, że ciągle przychodzą nowe osoby. I tylu młodych robi kroszonki - dodaje.
Dwie przygotowane na jubileuszową edycję konkursu w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu można oglądać do 4 maja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.