– Nieraz nam zarzucano, że ciągle to samo gramy. Mamy nagrodę im. Oskara Kolberga, która nas zobowiązuje do wierności tradycjom przodków – mówi Jadwiga Parecka, kierownik zespołu „Watra” z Brzeźnicy.
Zespół liczy ponad 50 osób. Są w nim dziadkowie i wnuki, rodzice, i dzieci oraz małżeństwa.
– Jesteśmy w zespole od 5 lat, zachęciły nas nasze dzieci. Najpierw w zespole był syn, później córka. Tańczymy i śpiewamy, i odrywamy się od rzeczywistości, bo mamy gospodarstwo i ciężko pracujemy na co dzień. Zespół daje nam radość i jest dla nas rozrywką – wyjaśniają Zofia i Ludwik Poliszuk.
– Moje pierwsze zetknięcie z zespołem to 1971 rok. Bardzo mi się podobały wyjazdy z zespołem. Najpierw tylko śpiewałem, później nauczyłem się tańczyć. Moja żona Maria pochodzi z kieleckiego i nie należała do zespołu. Dopiero, kiedy przyszła na 15-lecie zespołu i zobaczyła, co robimy, bardzo jej się spodobało. Od tej pory występujemy już razem – dodaje Stanisław Irski.
Tego nie mają inni
Bukowińczycy są wyjątkowi, bo mają w swojej tradycji i folklorze to, czego nie można znaleźć u innych Kresowiaków. Smaczne są ich regionalne potrawy. Wśród nich wymienić należy m.in. strudle z serem, jabłkami czy makiem, mamałygę z kaszy kukurydzianej, tocie z ziemniaków (placki pieczone w piecu chlebowym) i pierogi bukowińskie z serem.
Nie tylko góralski, ale barwny i ciekawy jest również ich ludowy strój. Strój męski składa się m.in. z prostych białych spodni, kamizelki, białej koszuli z wyszywanym przodem (bogatsze koralikami, biedniejsze kolorowymi nićmi), kierpcy, skarpet i kłobuka (kapelusza). Strój kobiecy to wyszywana koszula, spódnica kolorowa w kwiaty, z materiału zwanego dziś tybetem, i zapaska, półhalka, kierpce i skarpety oraz dla kobiet chustka, a dla panien wianuszek z mirty i różowej lub czerwonej pelargonii zwanej sztingilizą. Górale czadeccy byli i są mocno przywiązani do wiary.
– Rodzice uczyli nas wielu modlitw i to trzeba było znać. Sprawa wiary była na pierwszym miejscu, np. nabożeństwo majowe to była sama radość. Robiło się wszystko, żeby pójść do kościoła – mówi Jadwiga Parecka.
Bukowińczycy mają również swoją gwarę, nad której usystematyzowaniem pracuje kierowniczka zespołu „Watra”. – Tworzę słownik gwary bukowińskiej, w której będą zamieszczone również ludowe porzekadła. Moim marzeniem jest, aby w każdym bukowińskim domu, gdzie ginie to słownictwo, znalazła się ta książka – mówi Jadwiga Parecka.
– Tym się różnimy od innych zespołów, ze zostaliśmy przy swoim, jesteśmy wierni tradycji. To jest naszą siłą – dodaje Eugeniusz Parecki. Zespół występuje w kraju i za granicą. Znany jest nie tylko w Lubuskiem, ale również w wielu miejscach Polski, m.in. Żywcu, Szczyrku, Krakowie, Warszawie i Międzyzdrojach. Za granicą również występował wiele razy. Był m.in. w Rzymie, Moskwie, San Marino i Wenecji. Wszędzie, bez względu na miejsce, jest wierny swojej tradycji i dziedzictwu.
– Powstaje wiele zespołów góralskich, ale one próbują stylizować, uwspółcześniać i zmieniać to, co dawne. My wiemy, że jesteśmy autentyczni i że po nas coś zostanie. Chociaż jedni do zespołu przychodzą, inni odchodzą, to jednak ta „Watra” cały czas płonie. Wierzymy, że wraz z nami nie zaginie to, co przekazali nam nasi przodkowie – mówią zgodnie członkowie zespołu.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.