Co sie też to ludzie nacyganili ło tych rozmaitych duchach, Jaroszkach, utopkach, połednicach. Są to jeszcze stare zabytki z czasów pogańskich, kaj to ludzie byli bardzo ciemni i zabobonni.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jużech sie downo do tego zabieroł, ale mi to jakoś nie szło, nie wiem co temu było winne, może też i to, że nie roz musza porządnie łogreść, jak tam jako gawęda napisza, co sie tam komu nie podobo.
Już łod downa mi moja staro godo: Kiejbyś to już nie pisoł tych gawęd, ale siedzioł se spokojnie z fajfką za piecem, toby ci też ludziska dali pokój. Dyć nie roz i babskie stworzenie mo prawie, ale jakby tak wszyscy godali i wszyscy za piecem siedzieli, no, pieknieby na świecie wyglądało. Nie byłoby ani gazety, ani „Gościa Niedzielnego”, nie wiedziałoby sie kto umarł, kto tam coś nowego wynalozł, nie mielibyśmy pojęcia, jak ciepło było w lecie, jaki mróz był w nocy, jak wysoko stoi pieniądz murzyński, no nudnoby było na świecie jak flakom w łoleju a człowiek by był ciemny jak sadza w kominie.
Moja staro tego wszystkiego nie rozumie, lo tego buczy po całym dniu: nie pisz gawęd, będziesz mioł pokój, nie jeno łod ludzi czasem mądrych, ale nawet nie roz łod takich chłystków, coby to chcieli wszystko lepiej wiedzieć: łosklekotołech sie nad moją niedolą bardziej jak baby, kiedy to każdo wychwolo swego starego.
Jo chca dzisiej trocha napisać ło przywiarkach, zabobonach, ło czarownicach młodych i starych, ło czarach po wsiach i u inteligencji, no, ło wszystkiem, co sie tyczy głupot i cygaństw ludzkich.
Niema może nikaj na całym świecie ani nojmniejszej wsi, kajby nie było przywiarków, zabobonów. Była se we wsi, skąd jo mom to szczęście pochodzić, porządno gospodyni. Miała bydło piekne, krowy gładkie, czyściutkie wesołe i tłuste i piekne, bo nawet i krowa piękno to na prowda pieknie wyglądo.
Miała tych krów kilkoro, mi się zdo, że aż sześć, do tego zawsze kilka cielątek i powolnego, tempogłowego byczka. Prawie wszyscy, co krowy nie mieli, kupowali łod tej to gospodyni mleko, masło i maślonka. Dużo sprzedowała, dużo zarobiła.
Babska na wsi, co też to miały krowy, ale jakie krowy, chude, brzydkie, głodne i smutne jak żydzi w sądny dzień, były wściekłe na ta staro gospodyni. Zaś chłopi, każdy swej starej godoł: lobocz jeno, co to ta mo za bydło, i co za dochód, a u nos to nie ma nic.
Dalej baby łosmyślać, jakby sie tu zemścić! Sąd bob złych, to sąd nie dobry! Cha, z tą se będziemy wiedziały rada, dyć to czarownica, i lo tego jeno mo tyla mleka łod krów. Dyć łona bezma mo palec łod wisielca, i jak głęboko go do mleka w maśniczce wrazi, tak rubo mo masła po działaniu!
Tak łorzekł babski sąd, tak godała cało wieś. No, nie jest to głupstwo, tak ubliżać poczciwej gospodyni? Ale jo se takie myśli robił i tak pomyśloł: Nie łona jest czarownica, jeno wasze krowy mają to nieszczęście, że czarownica do nich chodzi, a ta czarownica toście wy same, co krowie nie chcecie nic porządnego dać zjeść, a potem łod krowy sie spodziewocie cudu, żeby ci łod jałowej sieczki i trocha pomyj i 3 razowego poplucio gichała mlekiem. A wiecie, takich czarownic to dużo, w każdej wsi. Z tego widzicie, kaj te czarownice siedzą. Jak docie krowie kiepskie jodło i lichy łopatrunek, no, to takie ubogie krowsko nie może ci mleka dać, bo z próżnego to ani mądry Salomon nie naleje!
Jak mie tak posłali matka do sąsiady po maślonka, to sąsiada nojprzód wyjrzała, czy też aby już słońce nie zaszło, bo jakby tak było zaszło, to vorbaj z maślonką! Baba nie przedała i dobrze, bo sie boła, żeby krowy za to, że przedowo maślonka po zachodzie słońca, mleka nie straciły.
Nie pomogło żodne godanie. I bezma i dzisiej jeszcze tak jest na wsi. Co to za głupota! Kaj tu mo krowa mleko stracić, jak jo se ida wesoło z maślonką przez wieś! Kaj tu krowskie wymiączko i kaj tu zachód słońca! Dejcie wy jeno krowie porządne jodło, niech i chlew będzie hędogi i ciepły, niech krowy nie stoją aż pod brzuchy w gnoju, to ci krowa do mleka a nie będziesz musiała wyzywać na inne czarownice, których wcale nie ma.
*
Jużech roz ło wisielcu spomnioł. Widziołech, jak sie to chłopi chnet bili ło powróz, na którym sie pewien pijok powiesił. Padali, że taki powróz, choć jeno kawołek, to im przyniesie szczęścio, a już nojbardziej przy kartach.
No, to prowda, że taki nieszczęsny powróz musi szczęście przynieść, ale szczęście djabelskie, bo wisielca już zaprowadził do djobła, a ciebie też za ten kawołek tego powroza do siebie przyciągnie, jak będziesz grywoł w karty i innych paskudnie łogrywoł. Jo tam przeciwko temu nie mom nic. Jak se tam po szychcie, po robocie siedną koledzy do gawędy i se lo rozrywki zagrają na chwile, ale musi to być bez klątwy, bez złości, bez łogrywanio drugiego. Lo zobawy, przy milej pogadance, bez pieniędzy, to ci żodyn nie zabroni, a do takiej gry nie potrzebujesz żodnego powroza, na którym wisiało cielsko potępięca.
Bardzo ciemni ci ludzie, co to w urzeczenie (urok) wierzą: łobali sie krowa i zrazi (utrzaśnie) sobie róg, no, to nie samo sobą, to ją musioł ktoś urzec. Zaboli dziecka głowa, znowu urok. Trzeba dziecku 3 razy głowa (nie powiem ani czem) łotrzyć, i dziecko będzie zdrowe. Wszystko głupstwo, krowa sie przewróciła bo szpotlawie lazła, a dziecka głowa boli, bo może zjadło coś. Dej dziecku rycyny i będzie dobrze i nie mów bzdur ło urzeczeniu.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.