Przez lata byli źródłem inspiracji dla młodych zespołów z kręgu tzw. rocka chrześcijańskiego. Teraz wracają z nową płytą.
Tymoteusz wkracza w wiek dorosły. Osiemnaście lat bowiem już minęło od wydania pierwszej płyty supergrupy 2Tm2,3 – modelowego wręcz przedstawiciela zjawiska nazywanego umownie „rockiem chrześcijańskim”. Tej rocznicy zespół nie mógł uczcić inaczej, niż wydając kolejny studyjny album – szósty w dorobku grupy, a pierwszy od siedmiu lat.
Chwalcie Go głośno!
Jaki jest Tymoteusz (tak często nazywają grupę fani) w dorosłości? Na pewno nieco łagodniejszy niż w latach młodzieńczych, co chyba jest dość naturalne. Zamiast ciężkiego brzmienia przesterowanych gitar coraz częściej pojawiają się brzmienia akustyczne. A przecież kiedy zaczynali prawie dwie dekady temu, szokowali połączeniem słowa Bożego z ostrą rockową muzyką. W filmie dokumentalnym Andrzeja Horubały i Macieja Chmiela „2Tm2,3 – chrześcijański rock”, który powstał podczas nagrywania pierwszej płyty w studiu DR w Wiśle, muzycy tłumaczą się z obrania takiej stylistyki, przypominając o swoich rockowych korzeniach. – W psalmie jest napisane: chwalcie go na bębnach, cytrze, harfie. I chwalcie Go głośno! – śmieje się basista Marcin Pospieszalski. Zresztą czy mogło stać się inaczej, skoro frontmanami zespołu od początku byli: Robert „Litza” Friedrich (znany m.in. z występów w Turbo i Acid Drinkers), Tomasz „Budzy” Budzyński (Siekiera, Armia) i Darek „Maleo” Malejonek (Houk). Wszyscy oni, mniej więcej w podobnym czasie, zaczęli coraz mocniej odkrywać swoją katolicką tożsamość.
Historie tych nawróceń można przeczytać m.in. w książce „Radykalni” Marcina Jakimowicza. Świadectwa opowiadające o tym, jak rockowi twardziele nagle lądują we wspólnocie neokatechumenalnej, do dziś poruszają czytelników, choć książka ma tyle samo lat co pierwsza płyta 2Tm2,3. A skąd ta dziwna nazwa zespołu? To odesłanie do konkretnego fragmentu Biblii, w którym św. Paweł pisze do Tymoteusza: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa!”. – Z Budzym często dostawaliśmy po uszach ze względu na to, co mówimy. I jak dzwoniliśmy potem do siebie, to mówiliśmy sobie: „Drugi Tymoteusz dwa trzy”. Takie zachęcenie. Więc jak przyszło do wyboru nazwy, to ja mówię: dlaczego nie to hasło, które funkcjonuje już w naszym życiu od dłuższego czasu? – opowiada Litza we wspomnianym filmie.
Kultowe płyty
Pierwszą płytę 2Tm2,3, zatytułowaną krótko: „Przyjdź”, można dziś śmiało nazwać „kultową”. Dosłownie – jako wyraz czci oddawanej Bogu – i w przenośni, bo to przecież klasyka gatunku, crème de la crème polskiego rocka tworzonego przez chrześcijan. Z wybuchowej mieszanki muzycznych osobowości powstało coś, co na lata stało się źródłem inspiracji dla młodych zespołów. Ciężkie brzmienie „Marana Tha”, „operowy” śpiew Angeliki Korszyńskiej-Górny w „Jezus jest Panem”, a do tego nuty góralskie, żydowskie i jamajskie w jednym. Nikt tak wcześniej nie głosił u nas słowa Bożego! Warto dodać, że wszystkie teksty były albo dosłownymi cytatami, albo parafrazami fragmentów Pisma Świętego. I tak pozostało – z małymi wyjątkami – do dzisiaj. Muzycy poszli za ciosem i w 1999 r. nagrali kolejną płytę. Nazywała się po prostu „2Tm2,3”, ale z przyczyn nie do końca jasnych funkcjonowała w świecie fanów i recenzentów jako „Amen”.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.