Nowa śląska atrakcja. Zdarzało się, że nawet dzieci nocą pracowały w hucie, a rano szły do szkoły. Choć wielu z nas jest ich praprawnukami, kto dziś o nich pamięta? Pamięć ma przywrócić Ślązakom nowe Muzeum Hutnictwa Cynku „Walcownia”.
Pracy, która powoli, dzień po dniu, wysysała zdrowie z ich młodych organizmów. Jak mogło być inaczej, skoro gorące odpady z pieców, z których ulatniał się gaz, były wtedy wysypywane na środku hali? I skoro piece miały bardzo krótkie kominy, które dymiły bezpośrednio na hutnicze hale? Dopiero pod koniec XIX wieku na Śląsku wprowadzono standardy wypracowane w hutach Westfalii i Zagłębia Ruhry, dotyczące przewietrzania hal. Zbudowano też dłuższe kominy, które wreszcie zaczęły wyprowadzać dym na zewnątrz. – Dzięki temu już przed 80 laty, czyli w latach 30. XX wieku, liczba hutników powyżej 40 lat wzrosła na Śląsku do ponad 20 procent – zauważa Piotr Rygus.
Pomyłka Jankesa
Muzeum w walcowni Huty Szopienice ma oddać hołd ludziom, którzy przez dwieście lat tworzyli przemysłową historię Śląska. Stworzenie placówki to inicjatywa Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego na Śląsku. Oprócz wystaw stałych dotyczących hutnictwa oraz napędów (od siły mięśni, przez napędy wodne, parowe, po współczesne silniki) będzie tu można zorganizować imprezy oraz wystawy czasowe. Już teraz, aż do końca kwietnia, można oglądać wystawę amerykańskich motocykli. Pochodzą z okresu od I wojny światowej do początku lat 80. ubiegłego wieku.
Hala jest jednym z ostatnich budynków po Hucie Szopienice, w której można było takie muzeum zorganizować. Inne, choć młodsze, zdążyły popaść w ruinę. Do 2002 roku walcowano tutaj blachę. Już wcześniej jednak niektórzy traktowali jako fascynujący zabytek nie tylko tę halę, ale nawet wszystkie działające w niej maszyny.
W latach 90. XX w. zjawiła się w Hucie Szopienice delegacja z Ameryki. Goście z USA zwiedzili najpierw dość nowoczesne wydziały, zbudowane w latach 70. W końcu wprowadzono ich też do walcowni. Jak głosi anegdota, jeden z Jankesów całkiem serio skomentował, że Huta Szopienice musi być naprawdę dobrym zakładem. Dlaczego? Bo stać ją na utrzymywanie wspaniałego... skansenu, w którym goście mogą oglądać, jak kiedyś walcowano cynk.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.