Serbołużyczanie to kropla Słowian w morzu germańskim. Jest ich 60 tys. Mają swoją literaturę, organizacje i oryginalną tradycję. Na przykład jedyne na świecie "Ptasie wesele".
Serbołużyczanie to swoisty fenomen. Przetrwali pomiędzy różnymi nacjami i granicami. W księdze pieśni Dolnych i Górnych Łużyc czytamy wymowne wersy z przesłaniem dla Łużyczan: „Pański Anioł prowadzi cię ze swoim błogosławieństwem między Słowianami i Niemcami, przyjaciółmi i wrogami, na polach i łąkach”.
Budziszyn to miasto z ponad 1000-letnią tradycją. Do dziś zachowały się mury starego grodu.Nie wszyscy o nich wiedzą. Ludmiła – córka Alfonsa Lehmanna-Wićaza – wicenaczelnego „Serbskich Nowin”, czyli „Serbskiej Gazety”, jest stewardessą i w samolotach rozdaje ulotki informujące o swoim narodzie. Kiedy jeden z pilotów, mieszkający w Australii, dowiedział się, kim jest, rzucił się, żeby ją uściskać. Okazało się, że jego pradziadek urodził się na Łużycach, a babcia mówi po łużycku. To dla niej przyjechał po garstkę ziemi spod Budziszyna.
Wutroba, czyli serceW Niemczech zwykle mówi się o nich, że na Wielkanoc paradują na dwóch tysiącach koni, cudownie zdobią kraszanki, a ich kobiety okrywają głowy dużymi czepcami. Ale to tylko część prawdy. – Być Łużyczaninem to czuć swoją osobność, ale i wyjątkowość – uważa Monika Dyrlich, niezależna dziennikarka z Budziszyna.
Dziewczynki od przedszkola „uczą się” łużyckich strojów regionalnych, nosząc je podczas "Ptasiego wesela" – Co dzień trzeba pamiętać, kim się jest. Łatwiej byłoby mówić po niemiecku, ale trzeba używać łużyckiego, żeby nie zginął, bo to taki malutki język. W tym „malutkim” języku powstały jednak świetne utwory. Na przykład wiersze Jurija Chěžki, przedwcześnie zmarłego katastrofisty, takiego polskiego Baczyńskiego. Czekał na wyzwolenie przez Sowietów, a oni go zastrzelili. Chěžka nazwał poezję serbołużycką twórczością „małego pokoju”.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
»
|
»»