Oświeceniowi władcy uwielbiali wymykać się ze swych reprezentacyjnych, stołecznych rezydencji, do leżących z dala od miejskiego centrum pałacyków. Tam, zwłaszcza w okresie letnim, w zajmujących ogromne połacie malowniczych parkach i ogrodach przyjmowali gości szczególnej rangi.
Budową głównego, jednokondygnacyjnego pałacyku zajął się architekt Georg Wenzeslaus von Knobelsdorff.Jak zauważył profesor Janusz Ryba w książce „Oświeceniowe tutti-frutti”: „Stanisław August Poniatowski uciekał (kiedy tylko mógł) od obowiązków i królewskiej pompy (z warszawskiego pałacu) do ulubionych Łazienek. Władca Prus Fryderyk II szukał wytchnienia w pałacyku Sanssouci, pod Poczdamem; a Ludwik XV – w Petit Trianon”. Przyjrzyjmy się dziś nieco bliżej wspomnianej, fryderycjańskiej posiadłości, która w 1744 roku zaczęła zmieniać się ze zwykłej winnicy, w jedno z najokazalszych założeń pałacowo-parkowych na świecie.
Swą niezwykłość barokowy pałac Sanssouci zawdzięcza: XVIII-wiecznej modzie na francuszczyznę, kaprysowi szukającego świętego spokoju władcy Prus oraz… Holendrom. Warto bowiem pamiętać, że poza powielaniem francuskich wzorców, arkadyjska kraina Fryderyka II Hohenzollerna była w dużej mierze inspirowana także kształtem posiadłości monarchów z dynastii orańskiej, zaś jej powstanie wiąże się nie tylko z połową XVIII stulecia, ale także z dwoma kolejnymi wiekami, kiedy to następni władcy Prus dobudowywali pod Poczdamem kolejne pałacyki i pawilony.
Jak na łamach „Rzeczpospolitej” wyliczał swego czasu Filip Frydrykiewicz: Sanssouci to między innymi „chiński pawilon, turecki meczet, holenderskie domy, rosyjskie chaty, rzymskie łaźnie, egipska piramida. Barokowe i klasycystyczne pałace. A na dokładkę most szpiegów” – wszystkie wpisane rzecz jasna na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Tu Fryderyk odpoczywać miał od polityki i wojennego zgiełku, poświęcając się lekturze, muzykowaniu i pisaniu, zyskując sobie z czasem miano 'filozofa z Sanssouci'.Budową głównego, jednokondygnacyjnego pałacyku zajął się architekt Georg Wenzeslaus von Knobelsdorff, choć trudno byłoby się zgodzić ze stwierdzeniem, iż miał przy projekcie wolną rękę. Fryderyk, który w Sanssouci miał spędzać wakacje przez 39 następnych lat, nieustannie ingerował w jego pomysły, własnoręcznie nanosząc poprawki na mozolnie sporządzane plany i szkice Knobelsdorffa.
Także nazwę królewski pałacyk zawdzięcza samemu władcy, który podczas jednego ze spacerów, gdy zawędrował do miejsca, w którym miał być pochowany, wypowiedział ponoć po francusku do towarzyszącego mu markiza d'Argens następujące słowa: „quand je serai là, je serai sans souci”, co znaczy „kiedy tam będę, będę beztroski”. Stąd też nazwa parkowej, letniej rezydencji, gdzie życie miało płynąć „sans souci” – bez trosk.