Ilu chrześcijan miesza to, co święte z tym, co zabobonne, zupełnie bez rozeznania sprzeczności między tymi dwoma...
Religia odnosi się do boskości, która jest z natury wolna od człowieka. Magia natomiast bazuje na sile podporządkującej, na działaniu, do którego człowiek jest zmuszany. Posłuszna i modląca się postawa człowieka religijnego różni się zupełnie od postawy pewnego siebie, dominującego i często niemoralnego maga, który uważa się za właściciela dobra i zła. W ten sposób można wyjaśnić, że modlitwy i znaki krzyża świętego wykonywane przez magów, podczas ich seansów, nie są niczym innym jak tylko pustymi znakami, gdyż są zupełnie pozbawione świętości i znaczenia, jakie mają w wierze chrześcijańskiej.
Spotkanie z Chrystusem, które Kościół proponuje w sakramentach, jest bardzo odległe od jakiejkolwiek magii. Podczas gdy w magii człowiek uważa się za inicjatora, to Bóg w sakramentach, przygotowawszy człowiekowi drogę zbawienia, ofiaruje mu uczestnictwo w Jego Boskim życiu. Bóg połączył swobodnie (nawet, jeśli nie wyłącznie) ofiarę swojej łaski z rytem sakramentalnym. Ryt sakramentalny może być konkretnym znakiem Jego zbawczego działania w stosunku do człowieka tylko wtedy, gdy człowiek idzie na spotkanie z Bogiem z wiarą i w wolnym posłuszeństwie, akceptując pokornie Jego ofiarę ze wszystkimi tego konsekwencjami. Magia natomiast jest zawsze atakiem na wolność, podczas gdy sakrament jest darem wolnej miłości Boga i apelem kierowanym do wolności człowieka.
Sakramenty i rytuały magiczne
Doktryna katolicka stwierdza, że sakrament jest skuteczny ex opera operato, to znaczy sam z siebie, ze swej natury, zakładając, że spełnione są pewne warunki, które umożliwiają znak sakramentalny. On sam jednak jest w stanie działać własną mocą.
Należy jednak w tym sensie unikać magicznych interpretacji znaku sakramentalnego. Od takiej interpretacji jednak nie są wolni niestety niektórzy wierni. Wychodzą oni z dosłownych założeń uważając, że sakrament jest ważny sam z siebie bez względu na to, kto go sprawuje lub otrzymuje. Tak traktując tę kwestię, dochodzą do błędnych wniosków. Sądzą bowiem, że postawa osoby-podmiotu nie ma żadnego znaczenia, bo i tak sakrament jest ważny, jakie by nie było nastawienie osoby, która go otrzymuje. Myślą, że wystarczy pokropić się wodą święconą, by łaska ogarnęła duszę; wystarczy otrzymać Eucharystię, by łaska wzrastała w duszy; wystarczy otrzymać rozgrzeszenie i grzechy zostaną wymazane itd. Sakrament w takim pojęciu byłby niczym innym jak rytuałem magicznym, pewnego rodzaju amuletem, talizmanem. Trzeba natomiast pamiętać, że nastawienie podmiotowe nie jest przyczyną łaski, lecz warunkiem (sine quo. non) koniecznym, aby konkretny sakrament był skuteczny.
Zróbmy pewne porównanie: przyczyną, dla której jakaś roślina może rozkwitać i wzrastać, jest na przykład słońce, które rozgrzewa, woda, którą się podlewa. Ale jeśli nie wystawię rośliny na słońce, jeśli nie uprawiam terenu, na którym rośnie, to i tak nic z tego nie będzie. Jeśli jednak już to zrobię, to i tak, ani słońce ani woda w tym przypadku nie będą wystarczające, a jeśli już, to nieznacznie. Nastawienie człowieka bardziej niż działać pozytywnie, działa negatywnie, to znaczy usuwając przeszkody uniemożliwiające sakrament. Stąd wynika podstawowa ważność nastawienia człowieka, aby otrzymać iaskę sakramentu i otrzymać ją jak najobficiej. Nie wystarczy „chodzić do komunii", „chodzić do spowiedzi", aby otrzymać laskę sakramentu. Należy robić to z odpowiednim nastawieniem.
Zauważmy, że doktryna katolicka dotycząca sakramentów jest daleka od dwóch skrajnie przejaskrawionych nurtów myślowych: jednego, który przypisuje wszystko sakramentowi oraz drugiego, który przypisuje wszystko człowiekowi. Ta ostatnia postawa, popularna w środowisku protestanckim, przypisuje skuteczność sakramentu osobie, wierze i przede wszystkim zaufaniu.
W środowisku katolików łatwiej natomiast spotkać zwolenników pierwszego stwierdzenia, w którym odbiera się osobie jakąkolwiek aktywność, tym samym robiąc z niej pasywnego uczestnika rytuału, który może wydawać się magią. Dla ułatwienia zrozumienia tego rozróżnienia między rytuałem religijnym a rytuałem magicznym, którego niezrozumienie powoduje powstanie wielu szkód moralnych u ludzi nawet wykształconych, lecz ignorantów na polu religijnym, zacytuję fragment książki Gino Ragozzino Fenomen religijny.
„Wielki kapłan świątyni w Jeruzalem, z okazji święta Sukkot wylewał wodę na ołtarz wznosząc ramiona ku górze. Rytuał ten został zinterpretowany przez kogoś jako rytuał magiczny imitujący wywołanie deszczu. Nie można jednak absolutyzować tej interpretacji. Rzeczywiście, jeśli kapłan wylewając wodę na ołtarz uważał, że gest ten sam w sobie był w stanie wywołać deszcz, tym samym, dopuścił się działań magicznych w kontekście religijnym. Gdy natomiast kapłan uważał gest wylania wody na ołtarz tylko i wyłącznie jako symbol, uzależniając zjawisko występowania deszczu wyłącznie od wólnej woli Boga, wtedy jego działanie było aktem czysto religijnym".
„Na odwrót może zdarzyć się podczas rytuału magicznego, kiedy to wróżbita, który „zaczyna działać" w jednym duchu, kończy rytuał na modlitwach. Zdarza się to wtedy, gdy nie czując się wystarczająco silnym w stosunku do ducha, którego wywołał (mowa tu więc o stosunku siły), ucieka się do modlitw (często wypożyczonych z religii), ponieważ uważa, że może z nich czerpać tę konstruktywną siłę, której potrzebuje. W takim przypadku modlitwa, jaki by nie był sens słów, przekształca się w formę magiczną."
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...