Polanim

„W Izraelu mówi się, że niemal każdy Żyd to książka, a mistrzowie filmowych scenariuszy mogą się uczyć z rodzinnych historii i zawiłych ścieżek żydowskich genealogii”.

„W Izraelu mówi się, że niemal każdy Żyd to książka, a mistrzowie filmowych scenariuszy mogą się uczyć z rodzinnych historii i zawiłych ścieżek żydowskich genealogii”.

Powyższy cytat pochodzi z książki „Polanim. Z Polski do Izraela”, a jej autorka, Karolina Przewrocka-Aderet praktycznie na każdej stronie swojej publikacji dowodzi, że to święta (jesteśmy wszak w Ziemi Świętej) prawda.

Zebrała w niej niezliczoną ilość niezwykłych, żydowskich historii, które łączy jedno – polskość. A konkretnie: stosunek bohaterów do polskiej kultury, historii, języka, czy tradycji.

Jedną z osób, która pojawia się na kartach „Polanim…” jest Orna Keret – matka słynnego izraelskiego pisarza Etgara Kereta, która w pewnym momencie mówi Przewrockiej-Aderet, że „Etgar to pisarz polski, tyle że na obczyźnie. Pisze po hebrajsku, ale najlepiej przekłada się go na polski. A najlepszym znakiem jest to, że jego lektura w tym języku daje jakieś poczucie bliskości. W tym i innych językach słowiańskich również. Bo są języki, na które nie można go przełożyć. On jest polskim dzieckiem i tu już nic nie pomoże”.

Chwilę później sam Etgar dodaje: - Polaków i Izraelczyków naprawdę wiele łączy. Mamy podobną wrażliwość na własnym punkcie, czujemy się ofiarami, pomstujemy na świat, że nas zostawił, że nas nie szanuje. Nazywam to „Eurowizją bycia ofiarą”.

Ale tego co łączy te dwie nacje jest dużo, dużo więcej. Czasem są to też tematy trudne, których autorka bynajmniej nie unika, zaś pojęcia takie jak antysemityzm, czy żydokomuna są szczegółowo analizowane i omawiane przez jej rozmówców.

Ale mam wrażenie, że więcej jest tu jednak tego co łączy niż dzieli. Przede wszystkim zaś emocji: zachwytów, wzruszeń, pięknych wspomnień. Ot chociażby o polskiej księgarni w Tel Avivie, którą przez dekady prowadził Edmund Neustain. Przystań polskości i Instytucja (przez duże „i”!), którą porównać można chyba tylko z giedroyciowym Maisons-Laffitte. A takich miejsc i ludzi było (i wciąż jeszcze jest) w Izraelu dużo, dużo więcej. O wszystkich przeczytamy w kapitalnie napisanej książce „Polanim. Z Polski do Izraela”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne.

Na zachętę fragment. Nietypowy, ale piękny (biblijno-poetycki) o święcie Tu bi-Szwat. Znajdą go państwo w naszym serwisie Religie. Wystarczy kliknąć tutaj

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości