Co może łączyć Polskę i Gruzję, kraje tak oddalone od siebie geograficznie i kulturowo? Oczywiście umiłowanie wolności i gościnność! Choć, jak twierdzi dziennikarz Marcin Meller, rozkochany do szaleństwa w zakaukaskim kraju, polska gościnność do gruzińskiej ma się jak trabant do porsche.
W spotkaniu z gruzińską kulturą nie mogło zabraknąć słynnych piętrowych toastów. W rolę tamady, czyli człowieka odpowiedzialnego za przebieg supry (tradycyjnej biesiady), dobry nastrój biesiadników, a przede wszystkim za wygłaszanie toastów i pilnowanie, by kielichy były pełne, tym razem wcielił się Giorgij Maglakelidze, autor książki „Toasty gruzińskie”. We wstępie do książki, czytamy: „Tradycja biesiadna – kultura wina i słowa. Boskie początki tej tradycji pozostawiły w niej trwałe ślady: sakralny aspekt biesiady, dominujący nad jej wymiarem doczesnym, oraz podobieństwo przebiegu uczty do porządku nabożeństwa...” Gruzińskie supry nie są zwyczajnym imprezowaniem, ale mają w sobie coś niezwykle uroczystego, niespotykanego w innych kulturach. Uczestnicy festiwalu mieli okazję usłyszeć kilka tradycyjnych toastów – muszą być długie, pomysłowe, z morałem. Trunki wychyla się z kielichów lub rogów i ten sposób właśnie zaprezentował tamada. Toastom towarzyszyła ogólna degustacja wina. – Gruzja jest kolebką wina, twierdzą znawcy. Kraj położony jest w regionie, w którym wszystko – mikroklimat, gleba, wilgotność powietrza, sprzyja produkcji najlepszych gatunków wina. W ten sposób przez tysiąclecia, wyrób wina był głównym źródłem dochodowym dla Gruzinów.
Gospodarze Festiwalu zachęcali, by do wina spróbować smaku tradycyjnych potraw gruzińskich. Sztuka kulinarna zajmuje ważne miejsce w tradycji i tożsamości mieszkańców Gruzji. Supry, to przecież nie wyłącznie picie wina, ale także degustacja przygotowanych, domowych posiłków. Gruzińska kuchnia charakteryzuje się wielością aromatycznych przypraw, często bardzo ostrych, jak również bogactwem warzyw, owoców, gatunków mięsa czy serów. Wiele potraw przygotowuje się na bazie bakłażanów – badridżani, które podaje się duszone, pieczone lub nadziewane. Zupy rzadko goszczą na gruzińskich stołach, częściej spotykane są gęste mięsne gulasze z dodatkiem warzyw. I taką potrawę spróbować można było podczas degustacji potraw, na festiwalu w Katowicach.
Ostatnimi punktami programu I Festiwalu Gruzińskiego, były wydarzenia na wskroś kulturalne. Najpierw słuchacze zostali zabrani w dwugodzinną podróż muzyczną po zakaukaskich rejonach, której realizatorem był CzessBand, warszawski zespół akustyczny, grający głównie muzykę folkową z różnych stron świata, choć jak sami twierdzą – nie wyłącznie. Wykonują muzykę dobrą, czerpiąc inspirację z wielu gatunków muzycznych i różnych zakątków ziemi. Tym razem publiczność dzięki nim, mogła odnaleźć poczuć autentyczne zakaukaskie klimaty.
Na koniec bogatego w doznania, gruzińskiego wieczoru, odbyła się projekcja filmu „Cierpkie wino” w reżyserii Otara Losselianiego. Gruziński reżyser, wielokrotnie na cenzurze radzieckiej, w słodko – gorzkiej komedii stworzył ciepły obraz Gruzji lat 60-tych ubiegłego wieku. Fabuła sączy się powoli, jak gruzińskie wino, a widz zapadając w miękki fotel, zatapia się w osobliwej atmosferze Gruzji i panujących w niej relacjach. Mistrzowskie ujęcie obrazu w filmach Losselianiego, jest wyrazem nie tylko jego talentu, ale zdradza wielką tęsknotę reżysera za wolnością, którą bohaterowie manifestują w drobnych sprawach i gestach; za normalnością; apolitycznością; wreszcie za samą Gruzją, którą opuścił na początku lat 80-tych. Spontaniczność i anegdotyczny styl opowieści zachwycają także w „Cierpkim winie”. Projekcja filmu była więc, jak wisienka na torcie, efektownym ukoronowaniem Gruzińskiego Festiwalu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...