Jest sobotni wieczór 24 kwietnia 1982 roku. Na falach Trójki nieśmiało pojawia się głos Marka Niedźwieckiego. Nikt jeszcze nie przeczuwa, że właśnie rodzi się jedna z najpopularniejszych polskich audycji. 29 października wystartuje 1500 notowanie kultowej Listy Przebojów Programu Trzeciego.
Jacek Marcinkowski spod Koszalina wyciąga z szuflady biurka stosik zeszytów. Na pożółkłych kartkach widnieją równe słupki cyferek i kolumny z tytułami utworów. Podobnie jest w starych kajetach księdza Zbyszka Tomasika z Warmii. Równiutko rozrysowane tabele, krótka statystyka i... cała masa śmiesznych błędów. – O, popatrz tutaj – wskazuje młody duszpasterz – zamiast Queen zanotowałem „Kłyyn”, a kilka stron dalej widnieje tajemnicze „Lov Są” De Kjur. To taka moja ówczesna transkrypcja „Love Song” grupy The Cure...
Zaraźliwa pasja
Pojawienie się w eterze zestawienia piosenek wybieranych głosami słuchaczy było pomysłem Andrzeja Turskiego, ówczesnego redaktora naczelnego Trójki. Program Trzeci wracał właśnie na antenę w trudnych czasach stanu wojennego, a świeża formuła audycji miała przyciągnąć nowych słuchaczy. Szybko okazało się, że pomysł był strzałem w dziesiątkę, a prowadzący program Marek Niedźwiecki w krótkim czasie swą pasją zdołał zarazić setki dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków. Wielu z nich wciąż jeszcze posiada zapiski notowań z tamtych czasów i ze wzruszeniem wspomina czar Listy z lat osiemdziesiątych.
Sobotnie, a później piątkowe wieczory zamieniały się w polskich domach w istne celebracje. Szczęśliwi posiadacze radiomagnetofonów Kasprzak czy Grundig z wypiekami na twarzach czekali, aż ich ulubiona piosenka pojawi się w zestawieniu, by móc ją nagrać na pamiętnych kasetach „Stilon Gorzów”. Często słuchanie Listy wymagało nie lada poświęceń. – Mój starszy brat manewrował skalą, a ja wykonywałam akrobacje z drutem pełniącym funkcję anteny – wspomina z rozrzewnieniem dawne czasy wokalistka Basia Stępniak-Wilk. – To był rytuał, którego nie można było zaniedbać – dodaje jej koleżanka po fachu Małgorzata Ostrowska. Kiedy wraz z Lombardem wyjeżdżała w trasy koncertowe, kolejne notowania nagrywał dla niej narzeczony. – Prawda, że wart był szalonej miłości? – śmieje się po latach autorka „Szklanej pogody”.
Teatr wyobraźni
Na niebywałą popularność Listy złożyło się wiele czynników. Prezentowana w audycji muzyka z Zachodu niosła w latach osiemdziesiątych powiew wolności, była dla wielu odskocznią od siermiężnej rzeczywistości PRL-u. Utrudniony dostęp do płyt doskonale rekompensowały kolejne kasety z nagraniami LP3. Czy ktoś pamięta jeszcze, jaką furorę robiły na szkolnych dyskotekach składanki własnej produkcji? Zdobyte dzięki Liście piosenki Neny, Limahla i Classix Nouveaux podrywały wszystkich do tańca. Audycja cieszyła się powodzeniem także ze względu na obecność mnóstwa polskich wykonawców. Umieszczenie na Liście piosenki było dla wielu zespołów wyróżnieniem i najlepszym sposobem promocji. Fani Republiki, Perfectu i Lady Pank zasypywali redakcję głosami na ulubieńców, a sami artyści z niepokojem śledzili losy swoich utworów w kolejnych notowaniach.
Poza muzyką Lista przyciągała słuchaczy niezwykłą charyzmą Marka Niedźwieckiego. Najważniejsze bywało często to, co dzieje się pomiędzy piosenkami. Radiowy Niedźwiedź z pasją tworzył prawdziwy „teatr wyobraźni”: spadał z krzesła, głośno chrupał jabłka, wcinał „torcik koczeladowy”, wbiegał zdyszany do studia, zawadiacko przekręcał tytuły utworów, a słuchacze... prosili o więcej! – Zastanawiam się, czy teraz większej wartości nie stanowiłyby kasety będące zbiorem wejść na antenę Marka Niedźwieckiego? Jego sposób prowadzenia audycji i wyjątkowe poczucie humoru są jednym z największych atutów programu – przyznaje Jakub Jarosz, który jako pierwszy w historii słuchacz współprowadził Listę z jej założycielem. Dziś już na stałe współpracuje z prowadzącymi kultową audycję Markiem Niedźwieckim i Piotrem Baronem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...