W Polsce kultura wciąż traktowana jest przez rządowych strategów jak obciążenie. Tymczasem oszczędzanie na kulturze to polityka bardzo krótkowzroczna.
Kazimierz M. Ujazdowski jest posłem na Sejm RP, członkiem PiS, był ministrem kultury i dziedzictwa narodowego w rządach Jerzego Buzka i Jarosława Kaczyńskiego.
Minister kultury Bogdan Zdrojewski budzi szacunek ze względu na styl sprawowania urzędu i unikanie konfrontacji. Chciałbym go chwalić nie tylko za styl, ale także za program i czyny. Niestety, nie mogę tego uczynić, bo w tej sferze mamy do czynienia z brakiem aktywnego mecenatu oraz ze zmarginalizowaniem sfery zabytków, dziedzictwa kulturowego i polityki historycznej.
Bierność zamaskowana
Ponad rok temu w Krakowie odbył się organizowany z wielką pompą Kongres Kultury Polskiej. Pomimo iż zgromadził liczne znakomitości, a stanowiska wyrażone w debatach kongresowych miały twórczy charakter, dziś trudno wskazać, który z postulatów tego zgromadzenia jest rzeczywiście realizowany. Niestety, żaden z głównych ośrodków władzy nie jest poważnie zainteresowany sferą kultury i dziedzictwa narodowego.
Bronisław Komorowski podczas swojej kampanii wyborczej publicznie opowiedział się za wzrostem wydatków państwa na kulturę do poziomu 1 procenta budżetu i podpisał nawet w tej kwestii pisemną deklarację. Po wyborach nie poszły za tym jednak żadne konkretne czyny. Z kolei Donald Tusk przekonany jest, że poparcie „świata kultury” (tego znanego z ekranów telewizji) ma i tak zapewnione, więc nie zachodzi potrzeba udzielania mu dodatkowych koncesji. Zresztą obszar ten nie jest chyba przedmiotem większego zainteresowania premiera, który nad kulturę arty-styczną przedkłada najwyraźniej kulturę fizyczną.
Problemy postawione przez uczestników kongresu: apel o aktywny mecenat, pomysł nowej formuły instytucji kulturalnych, unowocześnienie dyplomacji kulturalnej nie spotkały się z realną odpowiedzią rządu Donald Tuska i ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Taka polityka uników, chociaż charakterystyczna dla rządzącej ekipy, jest jałowa i anachroniczna. Poza konwencjonalnymi stwierdzeniami, że rola państwa w kulturze w epoce globalizacji i powszechnego dostępu do mediów elektronicznych wymaga nowego zdefiniowania obowiązków władzy publicznej w tym obszarze, nic nie zostało zrobione. Jest to w swej istocie polityka bierna, maskowana jedynie nowoczesną frazeologią i retoryką.
Tymczasem przykłady wielu państw Europy Zachodniej pokazują, że bierny mecenat państwa w kulturze jest anachronizmem. Pomimo kryzysu finansowego obejmującego cały Stary Kontynent edukacja, kultura i nauka traktowane są jako sfery wywierające decydujący wpływ na budowanie kapitału społecznego, w dłuższej perspektywie (mierzonej pokoleniami, a nie kadencjami) niezmiernie istotnego dla tworzenia podstaw dobrobytu ekonomicznego. Dlatego też obszary te są wyłączane z mechanicznych oszczędności wynikających z problemów budżetowych, powstają nowoczesne instytucje, a prawo – także podatkowe – kształtowane jest w sposób, który kieruje przepływ pieniędzy (nie tylko publicznych) w stronę tych dziedzin.
Zabytki zagrożone
W Polsce kultura wciąż traktowana jest przez rządowych strategów jak obciążenie, a wydatki na nią jak luksus. Dlatego krakowski postulat 1 proc. wydatków budżetu na kulturę może zostać poparty w czasie kampanii prezydenckiej, nie jest natomiast realizowany w praktyce. Zdaniem rządu, ludzie zainteresowani kulturą powinni być zadowoleni, że finansowanie tej sfery nie spada. Jeśli jednak przyjrzeć się wewnętrznej strukturze budżetu, okazuje się, że pewne obszary należące do sfery kultury i dziedzictwa narodowego zostały dotknięte nie brakiem realnego wzrostu, lecz znaczącą redukcją wydatków. Nakłady budżetu państwa na ochronę zabytków za rządów obecnej koalicji dramatycznie spadają. W 2007 roku, kiedy pełniłem funkcję ministra kultury i dziedzictwa narodowego, dotacje na zadania z zakresu konserwacji zabytków wyniosły ponad 115 milionów złotych. Był to efekt konsekwentnej polityki na rzecz wyprowadzenia tej sfery z zapaści, do jakiej doprowadziły ją rządy SLD. Początek obecnej kadencji nie zapowiadał jeszcze dramatu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...