Oglądając poczynania Bridget Jones w kultowym dla współczesnego pokolenia filmie „W pogoni za rozumem”, śmiało można stwierdzić, że ten tytuł jak ulał wpasowuje się w gorącą atmosferę, która roztacza się wokół przygotowań na przyjście Bożej Dzieciny. A gonitwa, doprawdy, innej nie równa.
Obserwując to wszystko, można z dużym zdziwieniem zapytać:
Co się więc takiego, takiego
Tobie Panie stało
Żeć się na ten kiepski świat, kiepski świat
Przychodzić zachciało
Jest już chyba wszystko. Pada śnieg, suną sanki, jest renifer i bałwanki. I długi grudniowy weekend. Istna bajka. O bajkach wiemy sporo, także i to, że każda kiedyś się kończy i każda ma swój morał. Jaki jest ten płynący ze świątecznej idylli? Na co tak naprawdę czekamy? Może na tradycję? Ale tradycja , jak wiemy z filmu Barei narodziła się w Gdańsku. Co zatem z resztą kraju? Co się stanie w nocy z 24 na 25 grudnia? Czy zakończy się jedynie wzajemnym obdarowaniem się tym, na co tak polowaliśmy przez ostatni miesiąc? I stwierdzeniem, że mąż jest wyjątkowo drogi, a żona jak zwykle najdroższa. To też jednak nie finał. Nierzadko, będąc już niemal na mecie kulinarnych wyścigów, ocierając pot z czoła, dochodzimy do jakże soczystej puenty ”święta, święta i po świętach” . Kiedy słyszę te słowa, mam ochotę odwrócić listę życzeń i w pierwszej kolejności nadesłać te, aby choinkowe światełko runęło na obie półkule takiego myśliciela i rozświetliło je od środka.
To prawda stara jak świat, na tyle przeżyjemy święta na ile się do nich przygotujemy.
A Jezus…? Przychodzi cicho, cichuteńko…Chyba musi być mu smutno w tym ferworze i zgiełku. Bez Niego nie zrozumiemy tak naprawdę nic. Cała iluminacja dookoła staje się jedynie pustym zabiegiem, chwilowym szczęściem, złudzeniem. A może by tak zatrzymać się na chwilę? Odsapnąć w tym pędzie? I odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zamiast poszukiwania Merry Christmas w galerii handlowej nie skierować swoich kroków do stajenki? Bez tej wizyty nie zrozumiemy innych. Nie zrozumiemy samych siebie. Nie zrozumiemy naszych pragnień. Nie zrozumiemy naszych łez. To wszystko można pojąć jedynie z Jezusem. Inaczej po świętach zostanie tylko uprany dywan i niestrawność od nadmiaru barszczu z uszkami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.