O zachowaniu Polaków w stosunku do Żydów podczas II wojny światowej i o książkach Jana Tomasza Grossa z prof. Władysławem Bartoszewskim rozmawia Bugumił Łoziński.
Czy Pan jest dumny, czy odczuwa wstyd z powodu postawy Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej?
– Dlaczego pyta Pan tylko o stosunek do Żydów? Postawa Polaków w tym okresie dotyczyła bardzo wielu wyzwań, również ratowania innych Polaków, przesiedleńców czy sierot. Ja nie dzielę ludzi według wyznania. Jako polski katolik z ramienia katolickiej grupy tworzyłem Radę Pomocy Żydom „Żegota” i nie byłem wyjątkiem. Owszem, na ok. 20 milionów Polaków znajdujących się na terenie okupowanym przez Niemcy, w konspiracji działało kilkaset tysięcy. Jednak tych, którzy nie przeciwstawiali się Niemcom czynnie, nie można z góry oskarżać o zbrodnie, bo bierność to nie to samo co podejmowanie złych czynów. Owszem, możemy mówić o grzechu zaniedbania, ale to nie to samo co grzech polegający na popełnianiu zła. Inna jest ocena morderstwa, a inna niezapobieżenia morderstwu w sytuacji ryzyka. W czasie konferencji w 1988 r. w Jerozolimie Żydzi spytali mnie, czy uważam, że Polacy zrobili dość, aby ratować Żydów. Odpowiedziałem, że jako wierzący chrześcijanin, za jakiego się uważam, mogę powiedzieć za siebie, że nie zrobiłem dość, bo nie wiem, czy nie mogłem zrobić więcej. Robiłem tyle, ile nakazało mi sumienie i w moim rozumieniu pozwalały okoliczności. Wierzący chrześcijanin może powiedzieć, że zrobił dość dla ratowania drugiego człowieka, gdy odda za niego życie. W rozumieniu filozoficznym i teologicznym dość dla ratowania Żydów zrobili ci, którzy oddali za nich życie. Tyle, że rozumienie filozoficzne i teologiczne to zupełnie co innego niż podejście historyczne, i tych porządków nie wolno mieszać.
Bierność i milczenie wobec Holocaustu to główny zarzut Grossa w stosunku do Kościoła katolickiego w Polsce. Czy uprawniony?
– Przede wszystkim w czasie wojny nie istniał jawnie działający Episkopat Polski, funkcjonował on w ukryciu, więc nie mógł zajmować oficjalnego stanowiska. Wypowiadali się jedynie poszczególni biskupi, ale żaden nie zabierał głosu jako głowa Kościoła w Polsce. Poszczególni kapłani czy zakony pomagali Żydom w miarę swoich możliwości, niektórzy bardziej, inni mniej. Trzeba pamiętać, że zanim zaczął się Holocaust, wielu biskupów i księży było aresztowanych i zsyłanych do obozów. Przy ocenie postawy Kościoła w Polsce nie wolno abstrahować od rzeczywistości. Trzeba brać pod uwagę fakt, że przedstawiciele instytucjonalnego Kościoła byli pierwszymi ofiarami Niemców.
Czy tezy stawiane przez Grossa mogą być podstawą do rozliczeń Polaków ze swoją trudną przeszłością, do rachunku sumienia?
– Katolik nie dokonuje rachunku sumienia na podstawie książki jednego socjologa. Katolik powinien kierować się świadomością popełnionych czynów. Jeśli takiej nie miał, to trudno, aby przeprowadzał rachunek sumienia. Ja osobiście mogę powiedzieć, że nie spowiadałem się z żadnych zaniedbań wobec ojczyzny i społeczeństwa z powodu mojej działalności w czasie wojny, ponieważ w swoim sumieniu nie mam poczucia, że zrobiłem coś złego. Natomiast uczestniczyłem w nabożeństwie przebłagalnym episkopatu za ofiary zamordowane w Jedwabnem, ponieważ odczuwając solidarność w dobru, mam obowiązek poczuwać się do wstydu za przypadki złych czynów, nawet jeśli statystycznie stanowiły one mniejszość.
Jak ocenia Pan proporcje między Polakami dokonującymi w czasie wojny dobro a czyniącymi zło?
– Wobec niebywałej, realnej grozy terroru w czasie okupacji, który w Polsce był niewspółmiernie większy od terroru, którym dotknięte zostały inne liczne narody okupowane przez Hitlera, uważam, że Polacy nie mają się czego wstydzić. Oczywiście można powiedzieć, że w wymiarze filozoficznym i teologicznym nie zrobiliśmy dość dla ratowania Żydów, bo wszyscy nie oddaliśmy za nich życia. Męczeństwo wszystkich Polaków zamknęłoby usta naszym krytykom, ale wymaganie heroizmu od całego społeczeństwa jest absurdalne. Nie można tego wymagać od żadnego narodu. Patrząc na okres okupacji, jestem dumny ze wspaniałych działań Polaków na różnych frontach, również z działania na rzecz pomocy innym ludziom, a jednocześnie sprawia mi wielką przykrość i przynosi upokorzenie fakt, że byli Polacy, których z wyroków podziemia zabijano za działania niegodne.
Czy książki Grossa mogą pomóc w procesie polsko-żydowskiego pojednania?
– Obawiam się, że są kontrproduktywne i mogą przynieść skutek odwrotny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...