Czyli zagraj to jeszcze raz, Hugh!
Mowa, rzecz jasna, o Hugh Grancie, który po tym, gdy w 1994 roku wystąpił w kultowej brytyjskiej komedii „Cztery wesela i pogrzeb”, przez kolejne dwie dekady grał właściwie cały czas tę samą postać: nieco postrzelonego Anglika, który jednak z typową dla Brytyjczyków flegmą, próbuje dystansować się od wszystkich tych absurdalnych sytuacji, które raz po raz mu się przydarzają.
Kto wie, czy historycy kina, po latach, nie będą przyglądali się stworzonym przez niego postaciom równie uważnie, jak dziś przyglądają się rolom Buster Katona, Fernandela, czy Petera Sellersa. W każdym razie, jest co analizować. Także w nakręconej w 2014 roku romantycznej komedii „Scenariusz na miłość”, której scenariusz i reżyserię powierzono Marcowi Lawrence’owi. Prawdziwemu specowi od tego gatunku, który wcześniej pracował już z Hugh Grantem trzykrotnie. Ale dopiero za czwartym razem udało im się nakręcić film, który wykracza poza ramy sztampowego kom-romu. A to za sprawą… tytułowego scenariusza.
Grant gra tu bowiem oscarowego scenarzystę, który po otrzymaniu, lata temu, upragnionej statuetki, niczego godnego uwagi już nie napisał. Wielkie hollywoodzkie studia przestały więc zabiegać o jego usługi, przez co agentka naszego bohatera, nie ma mu już właściwie nic do zaproponowania. No chyba, że zgodzi się objąć posadę nauczyciela scenopisarstwa w jednym z podrzędnych, amerykańskich collegów.
Zmagający się z finansowymi problemami ex-scenarzysta niechętnie, bo niechętnie, ale godzi się przyjąć tę pracę i tu oczywiście zacznie się klasyczne love story, bo na miejscu spotka nową miłość. I to nie jedną. A i stara miłość – ta do kina – zacznie w nim odżywać. Oczywiście za sprawą młodych ludzi, których przyjdzie mu uczyć. Zafascynowanych filmami. Żyjącymi nimi. Ekscytującymi się X muzą – od Bergmana po „Gwiezdne wojny”.
To spora wartość tego „filmu o filmach”. Podobnie jak aktorskie popisy – nie tylko samego Granta, ale też Marisy Tomei, J.K. Simmons’a, czy Allison Janney. Tonacja w „Scenariuszu na miłość” także jest lekka, łatwa i przyjemna, więc jeśli mają Państwo ochotę na obejrzenie czegoś w tym stylu, to szczerze polecam i daję znać, że „Scenariusz na miłość” można obejrzeć on-line w wielu polskich serwisach streamingwych. A których konkretnie – sprawdzisz np. na upflix.pl
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...