A właściwie Elvis-show!
Bo przecież nie jest to ani typowa biografia, ani nawet typowy film.
Już bardziej teledysk. Ale gdy idzie o ten gatunek, także jest on – jakże by inaczej - nietypowy. Bo trwający niemal trzy godziny. Widział ktoś kiedyś taki klip?
Bazowi Luhrmannowi udało się jednak stworzyć takie właśnie dzieło. Ni to filmowe, ni musicalowe, ni teledyskowe. Jakoś tam biograficzne, bo ukazujące najważniejsze zdarzenia z życia Elvisa Presleya, ale „pędzące” przez nie, przeskakujące, łączące je z największymi przebojami króla rock’n’rola.
Często w nowych aranżacjach i remiksach, ale do tego jesteśmy już przecież przyzwyczajeni. Mieliśmy na listach przebojów m.in. „A Little Less Conversation” w wersji Junkie XL, czy „In The Ghetto” w wykonaniu Ghetto People i L-Viza. Teraz, na soundtracku znajdziemy chociażby „Can't Help Falling in Love”, odświeżone przez Marka Ronsona, a więc człowieka, który jak mało kto czuje muzyczne retro-klimaty. Wszystkie te stylowe utwory Amy Winehouse, Adele, „Aligator” Paula McCartneya, to właśnie jego zasługa. Teraz pokazał co potrafi przy „Elvisie”.
Potrafi, rzecz jasna, także Luhrmann. I to nie od dziś. Jego „Romeo i Julia” z 1996 roku to przecież jedna z najoryginalniejszych, filmowych adaptacji sztuk Szekspira w całej historii kina. Nakręcona z myślą o pokoleniu MTV i świetnie oddająca ducha tamtej – nie bójmy się tego słowa – epoki.
Później było już niestety gorzej. „Moulin Rouge”, „Australia”, „Wielki Gatsby” niby i miały ową charakterystyczną, luhrmanowską werwę, ale jednocześnie były filmami „ciężkimi” - zwłaszcza od kostiumów i dekoracji.
W „Elvisie” tego nie ma. Jest więcej ruchu, szybkie tempo, akcja filmu pędzi jak szalona, a my próbujemy nadążyć za tą niesamowitą opowieścią, by dowiedzieć się, dlaczego mówiono o nim King.
Wszystkich ciekawych i ciekawskich zachęcam więc do obejrzenia i daję znać, że „Elvisa” można oglądać on-line i to na wielu różnych platformach streamingowych. Których konkretnie - sprawdzą Państwo np. na upflix.pl.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...