Czyli zagraj to jeszcze raz. Ostatni raz?
Na to wygląda. Bo kopalnia, która od dekad stanowiła źródło utrzymania dla setek brytyjskich rodzin, właśnie ma zostać zlikwidowana, co oznacza także koniec tamtejszej górniczej orkiestry.
Nic dziwnego, że muzykujący w niej po pracy górnicy coraz mniej chętniej przychodzą na próby, a jeśli już na nie trafiają, to myślami zazwyczaj są gdzie indziej. Bo gdzie tu teraz znaleźć pracę? Zdecydować się na udział w strajku? A może wziąć odprawę, którą kusi zarząd?
Typowe brytyjskie kino społeczne? Nie do końca, bo mocno okraszone (czarnym, bo czarnym), ale jednak humorem. Bliżej więc temu filmowi do kultowych „Czterech wesel i pogrzebu”, niż klasycznego już dziś „Kes”. A i wpisuje się ta produkcja w fenomen Cool Britanni – ruchu, czy też może bardziej zrywu kulturowego, kiedy to w połowie lat ’90 ubiegłego wieku, wszystko co brytyjskie nagle zaczęło być cool właśnie.
„Orkiestra” w reżyserii i ze scenariuszem Marka Hermana jest jednym z ważniejszych filmów, jakie powstały w Zjednoczonym Królestwie w tamtym okresie i porównywanym z takimi produkcjami jak „Trainspotting”, „Goło i wesoło”, nieco późniejszy „Billy Elliot”, czy wspomniane już „Cztery wesela i pogrzeb”.
Jest więc tu co oglądać. Zwłaszcza, że w obsadzie sporo gwiazd. Ewan McGregor, Pete Postlethwaite, Jim Carter, Sue Johnston, Philip Jackson, Tara Fitzgerald… A i tematyka ciekawa. Choć niełatwa. A jednak i nam bliska.
Brytyjczycy przepracowywali w „Orkiestrze” traumę lat ‘70 ’80, kiedy to rząd Margaret Thatcher masowo zamykał kolejne huty i kopalnie. My, gdy „Orkiestra” wchodziła do kin (rok 1996), mieliśmy to samo na Górnym Śląsku.
Jest więc co porównywać. Nad czym się zamyślić. Obejrzeć więc koniecznie trzeba!
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...