W jego filmach występowali Marlena Dietrich, Marilyn Monroe i James Cagney. Fellini uważał go za reżysera wszech czasów. Hitchcock miał zaś powiedzieć, że po „Podwójnym ubezpieczeniu” dwa najważniejsze słowa w świecie kina to Billy Wilder.
Nakładem wydawnictwa TRIO ukazała się książka „Billy Wilder. Mistrz kina z Suchej Beskidzkiej” pod redakcją Kamili Żyto i Marcina Pieńkowskiego. Liczni autorzy, których teksty zebrano w publikacji pochylają się m.in. nad kwestiami gatunkowości, komizmu, czy też kobiecości i męskości w filmach Wildera.
W książce nie brak i artykułów stricte biograficznych, z których dowiedzieć możemy się o dziadkach reżysera, prowadzących hotel w Nowym Targu, czy też o berlińskich losach Wildera, który na przełomie lat ’20 i ’30 zdobywał w niemieckiej stolicy szlify, jako dziennikarz i scenarzysta. Wstrząsające są zwłaszcza fragmenty, w których mowa o powrocie Wildera do zniszczonego, ukochanego Berlina, wkrótce po zakończeniu II wojny światowej.
Gdy idzie o reżyserską działalność twórcy „Pół żartem pół serio”, to – całkiem słusznie zresztą - zachwytom i komplementom nad twórczością Wildera nie ma tu właściwie końca. Był twórcą nie tyle filmów, ile mitów. Jednym z najważniejszych autorów kina noir. Spadkobiercą kinematograficznych, komediowych tradycji Ernsta Lubitscha. Krytykiem amerykańskiego społeczeństwa, któremu – mimo, iż uchodzi dziś za hollywoodzkiego klasyka – nigdy nie schlebiał. Sześciokrotnym laureatem Oscara (z 21 nominacjami na koncie), który nawet z błahej pozornie komedii - takiej jak „Słomiany wdowiec” - potrafił zrobić swoistą parodię modnej wówczas psychoanalizy.
Nawet w mniej znanych i cenionych przez krytykę filmach Wildera, takich jak „Fedora”, czy „As w potrzasku”, roi się od ważkich i wciąż aktualnych tematów, takich jak kult sławy, młodości, czy medialnego, ekranowego świata, który zdaje się być „bardziej prawdziwy niż rzeczywistość”.
„Billy Wilder. Mistrz kina z Suchej Beskidzkiej” to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów klasycznego kina gatunków i historii Hollywood.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.