Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie kultura.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Melodramat? Musical? A może kostiumowe kino społeczne, w którym twórcy poddają dogłębnej analizie narodziny nazizmu w Niemczech lat ’30? „Kabaret” to film, który w każdym z tych trzech gatunków uchodzić może za majstersztyk.
McDonald’s oferuje zbójnickie kanapki z oscypkiem. Noszenie portek z parzenicami nie jest już żadnym obciachem. Takiej ekspansji podhalańskiej kultury nie pamiętają najstarsi górale. Nawet ci w karczmach góralskich… pod Piotrkowem i w Sopocie.
Syn czeskich rodziców, mąż Niemki sudeckiej, polski malarz i patriota, przez kilkadziesiąt lat związanym z Krakowem. Postać Fryderyka Pautscha pół wieku po jego śmierci przypomnieli Zofa i Tadeusz Bednarscy.
Wielu uznaje „Tron we krwi” za najlepszą ekranizację dramatu Szekspira w historii, a przecież z filmem Kurosawy wiąże się jeden z największych paradoksów w dziejach sztuki filmowej. Oto przeniesienie arcydzieła teatru elżbietańskiego na wielki ekran w pełni udało się dopiero wtedy, gdy jego akcję umieszczono nie w średniowiecznej Europie, a w feudalnej, samurajskiej Japonii.
Monumentalny, futurystyczny spektakl, jaki w 1927 roku zaserwował widzom Fritz Lang, uchodzi za jedno z największych arcydzieł kina niemego.
Biografie artystów bywały podstawą dzieł sztuki filmowej i literackiej. Zdarzały się i takie, które wielkich mistrzów nie oszczędzały (choć częściej o męce tworzenia mówiły). Jednak autobiografia czasu kryzysu twórczego to dowód odwagi i oryginalności.
Po wilamowsku – według listy 17-latka Tymka Króla – mówią 63 osoby. A on sam pisze podręcznik do nauki tego języka. Wierzy, że wilamowski nie zginie.
„Obywatel Kane” uchodzi za najwybitniejszy film w historii kina. Kiedy jednak wczytać się teksty mu poświęcone, najczęściej… nie znajdziemy w nich zbyt wielu dowodów i argumentów przemawiających za jego wielkością.
Jadąc do Bari we Włoszech nie sądziłem, że natrafię tam na śląski ślad. A chodzi o to, że z Bari pochodziła królowa Polski Bona Sforza, żona króla Zygmunta Starego...
Mój dziadek, wychowany na grze w palanta, nie potrafił zaakceptować popularności piłki nożnej. Ten fusbal był dla niego straszenie prymitywną grą. To niy sztuka cylnąć w takiego wieligo bala – mawiał.