Tego filmu nie oglądaliśmy w polskich kinach. A szkoda. Pozwolił uratować przynajmniej 21 skazanych na śmierć nienarodzonych jeszcze dzieci.
Ks. Jerzy Popiełuszko mawiał, że zapisane są cztery Ewangelie, natomiast piątą każdy pisze własnym życiem. Film Rafała Wieczyńskiego daje temu świadectwo.
"Okrucieństwo", "Spadkobiercy cara" i "Shultes" – te trzy rosyjskie filmy weszły lub wkrótce wchodzą na nasze ekrany. Dlaczego warto je obejrzeć?
„W” to trzeci film fabularny Olivera Stone’a poświęcony amerykańskiemu prezydentowi. Po biografiach J.F. Kenedy’ego i R. Nixona Stone zrealizował film o G. W. Bushu. Jest on zdecydowanie najsłabszy.
Zarówno „Lektor”, jak i „Baader--Meinhof” wywołały w Niemczech burzę. Oba dotykają drażliwych problemów rozliczeń z niemiecką przeszłością.
Można sobie darować wyprawę do kina, by obejrzeć filmową adaptację powieści José Saramago „Miasto ślepców”. Jedyną zaletą filmu są znakomite zdjęcia. Ale to za mało.
W 2006 r. z wielką pompą i z udziałem Prezydenta RP wręczano nagrody zwycięzcom konkursu na scenariusz filmu o powstaniu warszawskim. Film jednak nie powstał. Podobnie jak inne o wydarzeniach z naszej najnowszej historii.
Książki, koszulki, plakaty z Che znaleźć i kupić można wszędzie. Nawet w supermarketach. Nie brakuje muzeów i pomników poświęconych jego postaci. W tyle nie mogło pozostać kino.
„Dzieci Ireny Sendlerowej” zobaczyło 10 mln widzów. TVP odmówiła współudziału w produkcji jego polskiej wersji. Film jednak trafi do kin we wrześniu.
Władze radzieckie uznały przed laty, że Andrzej Tarkowski nakręcił film „nieodpowiedzialny ideologicznie” i skierowały „Andrzeja Rublowa” na półkę. Dziś ten film możemy zobaczyć na DVD.