Takiego wpływu na zbiorową wyobraźnię nie mieli Steven Spielberg, Francis Ford Coppola ani Alfred Hitchcock. Studio Walta Disneya kończy 100 lat.
Santa została pochowana z różańcem w dłoni, w czerwonej sukience. Za życia często chodziła w bieli, na znak tego, że jest oblubienicą Chrystusa. Czerwień miała symbolizować poświęcenie, z jakim za życia służyła innym.
Ryby w rzece piją wodę, myszy zjadły spodnie św. Józefa, a osiołek wiezie do Betlejem czekoladę – teksty hiszpańsko-języcznych kolęd brzmią niekiedy bardzo dziwnie. Są jednak głęboko osadzone w tradycji.
Oglądanie transmisji to nie to samo co wyjście na koncert. W dodatku większość artystów nie zarabia na rozpowszechnianiu utworów w internecie.
– Staliśmy się dla świata poligonem doświadczalnym – powiedział australijski kanclerz skarbu Josh Frydenberg. Od wyniku otwartej wojny Australii z Facebookiem i Google’em zależy, czy cyfrowe korporacje zapłacą podatki w wielu krajach.
Status artysty zawodowego pomógłby tysiącom muzyków, malarzy i aktorów opłacić składki emerytalne i zdrowotne. Tylko kto jest prawdziwym artystą?
Kina wolno już otwierać, ale sale świecą pustkami. Czy widzowie przenieśli się na stałe do internetu?
– Napisałem ponad 500 utworów, a pytają mnie tylko o spaghetti westerny – mówił pod koniec życia Ennio Morricone. W rzeczywistości był doceniany, choć Akademia Filmowa przynajmniej raz go skrzywdziła.
Prace Andrzeja Heidricha są znane chyba lepiej niż obrazy Jana Matejki czy Wojciecha Kossaka. Nie wszyscy jednak znają ich autora.
– Jestem wychowany w protestantyzmie, jak większość Amerykanów. Widzę jednak, jak ważny jest Kościół i miłość do Matki Bożej w polskiej tradycji. Jak ważne to jest dla przetrwania Polski – mówi Wendell Speer, autor książki „Wiara małego powstańca”.