Książki, koszulki, plakaty z Che znaleźć i kupić można wszędzie. Nawet w supermarketach. Nie brakuje muzeów i pomników poświęconych jego postaci. W tyle nie mogło pozostać kino.
„Mój związek z katolicyzmem sięga czasów dzieciństwa i ciągle pozostaje uczuciem ogarniającym mnie całego” – napisał w 1863 roku 51-letni Franciszek Liszt, którego mija 200. rocznica urodzin i 125. rocznica śmierci.
Nie wyobrażano sobie domu bez wizerunków świętych, uśmiechniętych dzieci czy pejzażu zimowego. Obraz był tak samo ważny jak stół czy szafa.
Kilkadziesiąt ostatnich lat życia spędził w Szklarskiej Porębie. Choć jego malarstwo było znane w całej Europie, dziś pamięć o Wlastimilu Hofmanie nie sięga dalej niż Kotlina Jeleniogórska.
Znany na całym świecie, w Polsce niedoceniany. Igor Mitoraj był mistrzem rzeźby. Powtarzał, że do dostrzegania piękna potrzebne są oczy duszy.
Lwowiacy czują się tu jak w domu, ale miasto ciągle pozostaje w cieniu Krakowa. Czas wyłowić tę galicyjską perłę, jaką jest Tarnów.
Zobaczymy Malczewskiego, Matejkę i piękną kolekcję naczyń liturgicznych.
Już przodkowie pana Alfreda grali dla Maryi w Piekarach Śląskich. Dobrym wskaźnikiem tego, jak byli tam szanowani, jest liczba ich chrześniaków odnotowanych w starych księgach parafialnych.
Symbolika światła przenika nie tylko jego zainteresowania fotograficzne, ale także całe życie. „Fotografia z Manopello. Twarz zmartwychwstającego Mesjasza” to trzecia książka prof. dr. hab. Zbigniewa Treppy.