Choć mają zawiłą historię, najwięcej mówią o wierze. Od 30 lat na nowo są szczególną ozdobą płockiej katedry.
Teraz Drzwi Płockie jeszcze mocniej do nas mówią, nie tylko jako dzieło sztuki, ale również jako prawdziwa brama wiary. Będą one wspaniałą pomocą i przewodnikiem po Roku Wiary, który wkrótce rozpocznie się w Kościele – mówi proboszcz katedry ks. Marek Zawadzki. – Rzeczywiście, te drzwi do nas mówią o historii zbawienia. Ich tematyką jest apostolskie Wyznanie Wiary – podkreśla dyrektor muzeum diecezjalnego ks. Stefan Cegłowski.
Katecheza w brązie
Układ 46 kwater przedstawia różne sceny ze Starego i Nowego Testamentu, postacie historyczne i alegoryczne, które nie są ze sobą logicznie powiązane. Odtworzenie podstaw pierwotnego programu ikonograficznego było przedmiotem wieloletnich studiów ks. prof. Ryszarda Knapińskiego, kapłana naszej diecezji i profesora KUL. Ustalił, że kwatery nie ilustrują życia Pana Jezusa, ale 12 dogmatów wiary chrześcijańskiej, określanych jako Skład Apostolski.
– To nawiązanie do starochrześcijańskiej tradycji, wedle której każdy z Apostołów, zanim wszyscy się rozeszli do głoszenia Ewangelii na świecie, wygłosił jeden artykuł wiary. Dla upamiętnienia tego faktu od IX w. obchodzono nawet w Kościele święto Rozejścia Apostołów. Ikonografia kwater Drzwi Płockich przypomina o tej odległej tradycji – zauważa ks. Knapiński.
– Drzwi mają swoje zagadki, bo wielokrotnie były demontowane i składane. Z pewnością dla ówczesnych były Biblią pauperum. Każda scena niesie treść katechetyczną i głębię alegoryczną. Niektóre sceny ze Starego Testamentu na jednym skrzydle są zapowiedzią wydarzeń, których spełnienie przedstawiają inne sceny. Trzeba przy nich dłużej się zatrzymać, wpatrzeć, czytać, aby zrozumieć i bardziej uwierzyć. Piękno tych drzwi jednak przede wszystkim odsyła do Chrystusa, bo On jest prawdziwą i jedyna bramą – podkreśla ks. Cegłowski.
Agnieszka Małecka/GN
Drzwi Płockie
Kwatery przedstawiają (od lewej) ucieczkę do Egiptu oraz bp. Aleksandra z Malonne w asyście diakonów
Wędrujące wrota
Te drzwi, choć obecnie w brązowej kopii, są trwałym śladem romańskiej katedry, którą na Tumskim Wzgórzu wzniósł i poświęcił w 1144 r. bp Aleksander z Malonne. Ten sam biskup, przebywając na uroczystościach koronacyjnych Fryderyka Barbarossy w Magdeburgu w 1152 r., zamówił w tamtejszej ludwisarni drzwi. Powstały one w latach 1152–1154. Są starsze o 20 lat od Drzwi Gnieźnieńskich.
O miejscu i czasie powstania zabytku świadczą wizerunki biskupa płockiego, króla Ferdynanda i ówczesnego biskupa magdeburskiego Wichmanna, utrwalone na drzwiach. Świadectwem późniejszych, burzliwych dziejów wrót katedralnych są nazwy, które z czasem były im nadawane: korsuńskie, sigtuńskie, szwedzkie czy magdeburskie. Za datę zniknięcia drzwi z Płocka ks. prof. Knapiński przyjmuje hipotetycznie rok 1262. Wtedy Litwini i Prusowie napadli na miasto, spalili je i splądrowali.
Około 1430 r. zostały uznane przez Cerkiew prawosławną za ortodoksyjne, i prawdopodobnie od tego czasu zaczęto ich używać w Soborze Sofiskim w Nowogrodzie Wielkim. Tam poza przeznaczeniem użytkowym pełniły rolę swoistej „ikony miedzianej” – podkreśla ks. Knapiński. Również późniejsze losy romańskich drzwi były burzliwe: wielokrotnie je ukrywano, a nawet wywieziono na Syberię.
Czasami zakopywano je w ziemi, a następnie na nowo zestawiano. Dziś istnieje pięć kopii: w Moskwie, Norymberdze, Gnieźnie, Warszawie i Płocku. Ta ostatnia, wykonana w latach 1971–1981 przez Pracownię Konserwacji Zabytków ze Szczecina i Warszawy, powstała z inicjatywy ówczesnego prezesa Towarzystwa Naukowego Płockiego, dr. inż. Jakuba Chojnackiego. Kopię zawieszono 23 listopada 1981 r., a 28 lutego 1982 r. poświęcił ją kard. Józef Glemp.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...