Fragment książki Musaba Hasana Jusufa "Syn Hamasu".
Fakty, które zamierzam ujawnić, znane były dotąd tylko w wąskim kręgu oficerów izraelskiego wywiadu. Przekazuję te informacje w nadziei, że rzucą nowe światło na kilka ważnych wydarzeń, które do tej pory okryte były mgłą tajemnicy.
W dniu, w którym postanowiłem zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby powstrzymać szaleństwo wojny, zacząłem gromadzić informacje o planach Marwana Barghutiego i przywódców Hamasu. Informacje te przekazywałem agentom Szin Bet, którzy starali się za wszelką cenę udaremnić działania tych ludzi.
W Szin Bet nadano mi pseudonim „Zielony Książę”: „zielony” w nawiązaniu do barwy flagi Hamasu, a „książę” – do pozycji mego ojca, jednego z „królów” Hamasu. W wieku dwudziestu dwóch lat zostałem jednym z najcenniejszych współpracowników Szin Bet – byłem jedynym agentem ulokowanym w Hamasie, który miał styczność z militarnym i politycznym skrzydłem tego ugrupowania i który mógł infiltrować pozostałe frakcje palestyńskie.
Nie niosłem jednak tej odpowiedzialności sam. Byłem przekonany, że Bóg nie bez powodu umieścił mnie w samym sercu Hamasu, wśród przywódców palestyńskich, na spotkaniach u Jasira Arafata i w izraelskiej służbie bezpieczeństwa. Zająłem wyjątkową pozycję umożliwiającą wykonanie ważnego zadania i czułem wsparcie Opatrzności.
Starałem się wniknąć głęboko w przyczyny konfliktu, zrozumieć istotę wydarzeń. Przypominałem sobie lata pierwszej intifady, gdy wokół szalała przemoc. Cmentarz, na którym w dzieciństwie grałem w piłkę, do ostatniego miejsca wypełnił się grobami. Jako młodociany uczestnik pierwszego powstania rzucałem kamieniami i łamałem godzinę policyjną. Nie rozumiałem jednak, dlaczego mój naród sięgnął po przemoc. Teraz chciałem wiedzieć, dlaczego znowu do tego wracamy. Chciałem zrozumieć.
Z punktu widzenia Jasira Arafata w powstaniu chodziło o politykę, pieniądze i utrzymanie się przy władzy. Arafat był arcymistrzem manipulacji, który potrafił świetnie pociągać za sznurki palestyńskich marionetek. Przed kamerami potępiał Hamas za ataki na cywilów na terytorium Izraela. Deklarował, że Hamas nie reprezentuje Autonomii ani narodu palestyńskiego. Ale nie interweniował. Cieszył się, że Hamas odwala za niego czarną robotę i skupia na sobie gniew społeczności międzynarodowej. Arafat był szczwanym lisem – wiedział, że bez pomocy władz Autonomii Izrael nie zdoła powstrzymać ataków. A im więcej ataków, tym szybciej Izraelczycy wrócą do stołu negocjacyjnego.
W tym czasie na scenie pojawiło się nowe ugrupowanie – Brygady Męczenników Al-Aksa – które za główny cel obrało sobie żołnierzy i osadników izraelskich. Nikt nie miał pojęcia, kim są ludzie należący do Brygad ani skąd się wzięli. Frakcja miała charakter religijny, ale członkowie Hamasu i Islamskiego Dżihadu nic o niej nie wiedzieli. Najwyraźniej Brygady nie były też nacjonalistycznym odłamem powiązanym z władzami Autonomii czy z Fatah.
W Szin Bet także zachodzono w głowę, kto kryje się za tą organizacją. Raz lub dwa razy w tygodniu Brygady przeprowadzały precyzyjnie zaplanowane ataki na samochody lub autobusy osadników. Nawet dobrze uzbrojeni żołnierze izraelscy nie mogli sobie poradzić z tymi bojownikami.
Któregoś dnia zadzwonił Loai.
– Mamy doniesienie, że jakieś niezidentyfikowane osoby odwiedziły Mahira Udę. Chcemy, żebyś się dowiedział, kim są ci ludzie i co ich łączy z Mahirem. Tylko tobie możemy powierzyć tę sprawę.
Mahir Uda był jednym z najwyższych przywódców Hamasu, więc Szin Bet bardzo chciała go dopaść. Stał na czele wewnętrznej formacji ochronnej Hamasu w systemie więziennym i odpowiadał za większość tortur, które odbywały się w więzieniach. Podejrzewałem, że to on kieruje zamachami samobójczymi. Uda świetnie się maskował i trudno było znaleźć przeciwko niemu dowody, które dałyby podstawę do aresztowania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.