Biskupią Kopę znam od czterdziestu z górą lat. Środę 30 kwietnia 2003 r. zapamiętałem szczególnie.
Dochodziłem do wieży. Na ciesielskich koziołkach leżały belki tworzące krzyż. Pracował przy nich jakiś człowiek. Na mój widok (a byłem „po cywilu”) wyprostował się i oznajmił: „Ja jsem věřici křesťan a katolík - jestem wierzącym chrześcijaninem i katolikiem!”. Odpowiedziałem: „Ja też. I jestem katolickim księdzem”.
Długośmy rozmawiali – o krzyżu, o wierze, o nowo wytrasowanych szlakach. To był początek naszej przyjaźni podtrzymywanej kolejnymi odwiedzinami na szczycie. Mirek Petřik, kasztelan wieży, życie związał z Kopą, krzyżem, lasem, turystyką. Ciekawy człowiek. I wierzący chrześcijanin katolik. A w Czechach „wierzący” znaczy więcej niż w Polsce.
Przygotowany krzyż czekał długo. Miał stanąć po północnej stronie i „patrzyć” ku Śląskowi. Administracyjne przeszkody piętrzyły się wyżej niż góra. Wreszcie w roku 2005 krzyż stanął poniżej szczytu i spogląda ku południowi, skąd przychodzą Czesi, ale także Polacy i Niemcy. W tych trzech językach nazwany został krzyżem pojednania. Lubię chodzić tamtędy na górę – nie tylko lżej i bliżej niż z Jarnołtówka, ale ruch jest międzynarodowy. Ze wszystkimi gadam „po ichniemu” – taka jest prawda tych okolic. I nikt nie wstydzi się polszczyzny ni czeszczyzny, ani nie boi się niemczyzny. Dobrze to Mirek wymyślił z tym krzyżem pojednania.
Krzysztof Sentyrz/GN
Ks. Tomasz Horak w akcji
Salwa ku czci Jana Pawła II
A Biskupia Kopa stoi na straży nie tylko granic, ale i krzyża. Również tego drugiego, bliżej wieży w miejscu nazwanym „Rudolfove díkuvzdáni – Dziękczynienie Rudolfa”. Dobre miejsce, by posiedzieć i pomedytować. Przy krzyżu pojednania też można pomedytować. Kamienny cokół jest tak urządzony, by siedzący na nim mógł oprzeć się głęboko, głowę unieść ku niebu. A na tle nieba – krzyż!
Dwa lata temu w cokół wmurowano tablicę upamiętniającą Jana Pawła II. Nie był tu nigdy, ale tablica przypomina jego słowa, że w górach zawsze byliśmy wolni. Byłem na jej odsłonięciu – na czeskiej ziemi, osłonięta polską flagą, w asyście strzelców w cesarskich uniformach. Przypieczętowaniem uroczystości była salwa honorowa, której też dopełnić mogłem.
Kilka tygodni później spotkałem tam mamę z dwiema córeczkami. Siedziały na cokole, ona opowiadała im o Janie Pawle. Katecheza pod krzyżem trwa. A Biskupia Kopa jak strażnica wznosi się nad rozległymi równinami Śląska i przyciąga ludzi swoim urokiem.
Biskupia Kopa (czes. Biskupská kupa, niem. Bischofskoppe, 889 m n.p.m.) - najwyższy szczyt polskiej części Gór Opawskich. Papież Grzegorz IX bullą z roku 1229 ustanowił ją punktem rozdzielającym biskupstwa wrocławskie i ołomunieckie. Po wojnach śląskich rozdzielała tereny Hohenzollernów i Habsburgów, później Niemiec i Czechosłowacji. Obecnie przez szczyt przebiega granica polsko-czeska i po staremu granica biskupstw, ale już opolskiego i ostrawsko-opawskiego.
Warto zobaczyć
Na Biskupią Kopę prowadzi pięć znakowanych szlaków z polskiej i czeskiej strony. Aby wyjść na spotkanie z krzyżem, najlepiej pojechać przez Zlate Hory na przełęcz Petrovy Boudy. Stąd za zielonymi znakami ok. 40 min. (warto zboczyć ze szlaku na widokowy punkt zwany „Heegerova Vyhlídka”). Od krzyża na szczyt 10 min. Tu wieża nazwana „Kaiser Franz Josef Warte”. Przed wierzchołkiem po lewej wspomniane „Rudolfove díkuvzdáni”. Powrót ścieżką św. Rocha.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.