Adwent – czas oczekiwania i intensywne przygotowania do świąt. O tym, jak wyglądał na Bukowinie, opowiada Jadwiga Parecka, kierownik zespołu górali czadeckich „Watra” z Brzeźnicy.
Górale czadeccy przyjechali na Ziemie Zachodnie zaraz po wojnie, w 1945 roku, i osiedlili się głównie w gminie Brzeźnica. Z rodzinnych stron, z Bukowiny, przywieźli folklor oraz tradycje i zwyczaje, które do dziś kultywują w swoich zespołach i kapelach ludowych.
Tradycje adwentowe i świąteczne są przekazywane z pokolenia na pokolenie i często prezentowane na różnorodnych kiermaszach przedświątecznych oraz imprezach plenerowych, m.in. w Muzeum Etnograficznym w Ochli k. Zielonej Góry.
Adwent z przygotowaniami do świąt Bożego Narodzenia rozpoczynał się już od 25 listopada, czyli od św. Katarzyny. Na Bukowinie istniały związane z tym powiedzenia: „Jagwint Katarina zawiunzuje, a Andriej potwierdzuje” oraz „Kiera niedziela bliższa Andrieja, od tyj się jagwint zaczyno”.
– Adwent był czasem umartwienia się i postanowień. Do świąt chciano przygotować się duchowo, naprawić swoje wady, by dobrze powitać Dzieciątko. Żadne zabawy nie wchodziły w tym czasie w grę. Był to również okres bardzo intensywnych przygotowań do Bożego Narodzenia – wyjaśnia Jadwiga Parecka. – Chłopcy przychodzili do gospodarza, który znał dużo pastorałek, i uczyli się kolędować, bo nie było tekstów drukowanych. Natomiast dziewczyny ze swoimi mamami robiły ozdoby choinkowe i przebierały pszenicę, którą się później gotowało jako kutię na wieczerzę wigilijną – dodaje.
Adwentowe święte
Ważnym obowiązkiem w czasie Adwentu było uczestniczenie w Roratach. – Msza św. była o godz. 6.00 rano. Roraty były szczególnie ważne dla dzieci, które codziennie do kościoła zanosiły po jednym źdźble siana, żeby Panu Jezusowi w żłóbku nie było zimno – mówi góralka.
W Adwencie szczególne znaczenie miały dni, w których wspominano św. Barbarę i św. Łucję. 4 grudnia, w dniu św. Barbary, obserwowano aurę, by przewidzieć pogodę na święta. Mówiono wtedy: „Barborka po wodzie, Boże Narodzynie po lodzie”. W dniu św. Łucji kobiety, nawet najbardziej zapracowane, wystrzegały się takich prac jak szycie, przędzenie, robienie na drutach czy szydełkowanie.
Jak głosi legenda, pewna kobieta chciała koniecznie skończyć pracę i w wigilię św. Łucji długo w noc przędła. Na uwagę męża, by zakończyła już pracę, odrzekła: „Nim się świnta Łucka dotuczka, to jo se wreciunko usuckom”. Po tych słowach stanęła przed nią kobieta z koszem pełnym pustych wrzecion i rozkazała, by do rana naprzędła na wszystkie wrzeciona. Postać zniknęła, a zmartwiona kobieta zaczęła prosić Matkę Bożą o pomoc. Wtedy do głowy przyszedł jej pomysł, by ze swojego pełnego wrzeciona nawinąć po kawałku przędzy na wszystkie puste wrzeciona z kosza. Tak wybrnęła z tej sytuacji.
Dzień św. Łucji każdy pasterz zaczynał od przyniesienia do izby jednej trzaski na rozpałkę. Tak robił codziennie aż do Wigilii, a po świętej wieczerzy wrzucał je do pieca i palił, by żadna czarownica nie zabrała jego krowom mleka.
Połaźniczka i wieczór wigilijny
– Ważnym zwyczajem wigilijnym było odwiedzanie domów i winszowanie. Chłopcy chodzili od domu do domu i składali życzenia świąteczne, chodzili z tzw. połaźniczką, czyli małą choinką, którą darowali starszym ludziom. W ten dzień od rana przygotowywano również wieczerzę wigilijną – mówi Jadwiga Parecka.
Na stole znajdowało się 12 potraw, wśród których nie mogło zabraknąć m.in. gotowanego bobu, gołąbków postnych z kaszą, grzybami i cebulą, kompotu z suszu, pierogów z kapustą i z grzybami oraz gotowanych grzybów z czosnkiem, marynowanych śledzi z cebulą i zupy grochowej.
– Wieczerzę rozpoczynała modlitwą najstarsza osoba w rodzinie. Potem dzieliła się opłatkiem ze wszystkimi, rozpoczynając od najstarszej wiekiem, a kończąc na najmłodszej. Życzono sobie również, by za rok przy stole wigilijnym nikogo nie zabrakło. Te tradycje podtrzymywane są do dziś, głównie dzięki zespołowi „Watra” z Brzeźnicy, który ma już 44 lata i przekazuje je z pokolenia na pokolenie – mówi Jadwiga Parecka.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.