Oficjalizacja języka śląskiego nie oznaczałaby zagrożenia dla polskości, lecz pomogłaby chronić śląskie dziedzictwo i kulturę - mówili uczestnicy poniedziałkowej debaty, zorganizowanej przez Nowoczesną w Sejmie.
Posłowie Nowoczesnej planują złożyć w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym, nadający śląskiej mowie status takiego języka. Ustawa obecnie wskazuje jako język regionalny kaszubski. Dopisanie do niego śląskiego umożliwiłoby publiczne wsparcie edukacji regionalnej czy działalności kulturalnej i artystycznej związanej z tym językiem. O taką regulację od wielu lat zabiegają środowiska odwołujące się do śląskiej tradycji. Ich kolejne inicjatywy nie znalazły dotąd poparcia w parlamencie.
Wiosną ub. roku Nowoczesna zainaugurowała prace nad własnym projektem, zapowiadając jego złożenie w Sejmie po cyklu debat i konsultacji na Śląsku oraz w innych częściach Polski. Dyskusje odbyły się w ub. roku w Katowicach, Rybniku oraz Rudzie Śląskiej; ostatnia miała miejsce w poniedziałek w Sejmie.
Monika Rosa wyjaśniała, że inicjatorzy przedsięwzięcia wyszli z założenia, że śląski jest oddzielnym językiem, tak jak kaszubski, a ich celem jest stworzenie projektu zmierzającego do ustanowienia go językiem regionalnym, "pokazanie, że Polska jest krajem otwartym, akceptującym różne tożsamości i wrażliwości", a także badanie społecznego poparcia na rzecz "godki ślonskiej".
Jak akcentowała badaczka języków regionalnych prof. Nicole Dołowy-Rybińska z Instytutu Slawistyki PAN, oficjalizacja języka jest ważnym warunkiem jego przetrwania, szczególnie, gdy tak jak śląski, jest on zagrożony: posługuje się nim stopniowo coraz mniej ludzi, w coraz bardziej ograniczonych domenach życia.
Badaczka podkreśliła, że przy obecnej mobilności ludzi, zmianie stylów życia, a także konkurencji języka polskiego, niemieckiego czy angielskiego, języki mniejszościowe zawsze znajdują się na słabszej pozycji. Podobne czynniki mogą wpływać na osłabienie prestiżu języka, a właśnie postawy wobec języków są jednym z podstawowych warunków ich zachowania.
Dołowy-Rybińska zaznaczyła jednocześnie, że największą rolę w ocenie, co jest językiem, a co dialektem, odgrywają nie czynniki wewnątrzjęzykowe, lecz społeczne i polityczne. "Uważam, że jeżeli istnieje grupa użytkowników danego języka, dla której stanowi on wartość, z którym ta grupa jest związana i poprzez który wyraża się jej kultura, który tak, jak język śląski jest poddawany oddolnym działaniom, mającym na celu jego wzmocnienie i wkraczanie do nowych sfer życia (...) - z którym jego użytkownicy, a także ci mieszkańcy regionu, którzy tego języka nie znają czynnie, utożsamiają się i który, jak śląski, funkcjonuje w różnych odmianach () - nie mam wątpliwości, że taki język powinien być chroniony, żeby wraz z nim nie odeszło wielkie bogactwo, nie tylko naszego kraju, ale i świata" - zaznaczyła badaczka PAN.
Pochodząca z Górnego Śląska pisarka i dziennikarka Anna Dziewit-Meller, która mówiła o swoich doświadczeniach z kulturą i językiem regionu wskazała, że to właśnie one pozwalają jej określać tożsamość. "Te właśnie słowa, język, kultura, historia wreszcie - zupełnie inna, niż którą znam ze szkoły - to jest moje dziedzictwo, które nie tylko niczego mnie nie pozbawia, jak usiłowano mi wmówić przez wiele lat edukacji szkolnej, () ale dodaje mi, czyni mnie podwójną. (...) Jestem Polką i jestem Ślązaczką - inaczej być nie może w przypadku tej mieszaniny genów tradycji i kultur; jestem wytworem pogranicza" - wyjaśniała.
Aktor Marcin Gaweł, również związany z regionem, diagnozował m.in. zagrożenia dla śląskiego, związane z jego stereotypowym stosowaniem.
"Śląska godka dzisiaj za często jest używana do archaicznego rozprawiania - do biadolenia, do utyskiwania. Za mało w niej myślenia do przodu. Za często zadowalamy się tym, że nie ważne, o czym jest wypowiedź, ale że jest po śląsku. Po części dlatego tak się dzieje, bo ulegamy temu, czego w płaski i stereotypowy sposób oczekuje od nas większość, a te oczekiwania biorą się z małej wiedzy o nas samych" - ocenił. "Dopóki sprawa śląskiego języka nie będzie jakoś usystematyzowana, tak długo stereotypowe myślenie będzie się przejawiać, gdzie tylko możliwe" - dodał.
Formułując w przesłanym wystąpieniu postulaty wobec mieszkańców regionu pisarz, b. poseł PiS Alojzy Lysko uznał, że większość z nich spełnia warunki konieczne dla zachowania języka śląskiego - wykazują miłość wobec własnej śląskiej ojczyzny i są zdolni do poświęcania się dla niej. Lysko zaapelował do Ślązaków m.in. o konsekwentne używanie i doskonalenie ich języka oraz o zabieranie głosu we własnych sprawach, także kwestiach dotyczących pamięci i historii, w mowie i piśmie.
Zwracając uwagę na sejmową arytmetykę, śląska posłanka PO Danuta Pietraszewska wyraziła nadzieję, że wraz z kolejnymi projektami dotyczącymi spraw śląskich, rośnie ich świadomość u posłów spoza regionu. Wezwała do dalszej pracy nad pozyskiwaniem tej przychylności; przekonywaniem Polaków, że Ślązacy im nie zagrażają.
"Bo jak się mówi Śląsk i Ślązak - od razu pierwsze skojarzenie to separatyzm. Aha, prawda, jeszcze chcą języka i tabliczek w języku śląskim, to już znów będą tam jakieś ruchy zmierzające do separatyzmu - tak im wmówiono, taką etykietkę przyczepiono Ślązakom i śląskości w ogóle. Trzeba przekonać resztę Polski, że nam chodzi o dziedzictwo, kulturę, tradycję" - akcentowała Pietraszewska, wyrażając przekonanie, że PO poprze przygotowany przez N projekt.
Podsumowując debatę Monika Rosa zadeklarowała, że przekonała do projektu nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym, nadający śląskiej mowie status takiego języka własne ugrupowanie oraz posłów klubu Kukiz'15. "Myślę, że pewnie nie w najbliższe dwa lata, ale może w następnej kadencji Sejmu ten projekt uda się przeprocedować, a te dwa lata wykorzystamy, aby mówić o Śląsku, po śląsku, nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce" - dodała.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.