Nie zakładam krawatu na duszę

Rozmowa z don Aleksandro Pronzato przeprowadzona przez Małgorzatę Skowrońską w Centrum Formacji Duchowej u ks. Salwatorianów w Krakowie.

- Ksiądz burzy stereotyp księdza. Kapłan nie powinien być bardziej serio?

- Księży serio jest aż za dużo. Także w Polsce. Nie znam polskiego, ale słyszę, jak u was mówi się kazania. Na jakimś takim tonie wysokim, bez uśmiechu. Oczywiście, nie namawiam duchownych by za wszelką cenę wykazywali się poczuciem humoru. Potrzebna jest naturalność, bo inaczej wkrada się fałsz. Ludzie to od razu wyczują. Humor musi być spontaniczny. Zawsze dziwiło mnie, że mój przyjaciel, prezenter włoskiej telewizji, jest taki sam na wizji, jak w rozmowie ze mną. Zastanawiałem się, skąd on bierze swoją naturalność. To od niego usłyszałem, że ludzie za często nakładają krawat na duszę i dlatego brakuje im naturalności. Księża często wkładają krawaty na duszę, a przed wygłoszeniem kazania chodzą do charakteryzatorni, by przypudrować sobie głos. Mówię o głoszeniu kazań, bo źródło mówienia i pisania jest takie samo. Inny jest tylko sposób wyrażania. Gdy piszesz, masz przed sobą białą kartkę. Gdy mówisz, widzisz twarze i oczy. To doświadczenie twarzy powoduje, że zadaję sobie pytanie, dlaczego kaznodzieje nie widzą nudy w oczach swoich słuchaczy.

- Może to problem formacji i nauczania w seminariach?

- Jako młody ksiądz uczyłem w seminarium sztuki komunikacji. W tamtych czasach nie miałem takiego doświadczenia, które mam teraz. Dziś umiałbym pewnie powiedzieć coś dużo głębszego. Zawsze jednak zaskakuje mnie coś, co jest problemem całego Kościoła. Znam prałatów, którzy są w komisji do spraw komunikacji, ale kiedy słyszę, jak mówią, wieje nudą. Zadaję sobie pytanie, jakim doświadczeniem dysponują te osoby, skoro mają pretensje do nauczania tego, do czego sami nie są zdolni.

- Miał ksiądz mistrzów, od których uczył się mówienia?

- W czasach młodości miałem biskupa, który był fantastycznym mówcą. Chodziło się do katedry, by go posłuchać. To był cud w przypadku ludzi młodych. Biskup oczarowywał słowem 2-3 tys. osób. Czas mijał, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Później miałem też przyjaciół, którzy byli wspaniałymi mówcami, ale w Polsce oni nie są zdani. To wszystko dało mi poczucie potęgi słowa.

- Słowo jednak może prowadzić na manowce. Ale ksiądz – widać to w książkach – nie boi się zapuszczać się w rejony, które z daleka omijają katoliccy autorzy.

- Lubię robić takie wycieczki intelektualne. Formowało mnie seminarium w małym, prowincjonalnym miasteczku. Wielcy mistrzowie nie byli w moim zasięgu. Brakowało dobrych książek. Dlatego tę drogę odbyłem na własną rękę. Nigdy nie studiowałem na uniwersytecie i nie uważam tego za jakieś upośledzenie. Zawsze jednak byłem ciekawy i zawsze bardzo dużo czytałem. Moje lektury obejmowały szerokie pole. Do dziś jestem pasjonatem powieści, poezji. Myślę, że moje doświadczenia wymuszają pójście drogą, która pozwala odkrywać coś nowego. Takie wycieczki mogą dostarczyć materiału zarówno do pisania, jak i do mówienia. Dlatego ciekawość intelektualna nigdy mnie nie opuściła. W dziedzinie literatury decydująca dla mnie była literatura rosyjska: Dostojewski, Czechow, Tołstoj.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości