Fragment książki "Chiński buddyzm chan" autorstwa Beaty Szymańskiej. Wydawnictwo: WAM.
Tylko na wole mógł powrócić do domu.
Lecz spójrzcie! Wół zniknął,
człowiek siedzi samotny i spokojny.
Czerwone słońce wysoko na niebie,
a on pogodnie marzy.
Opodal, pod słomianą strzechą
bezużytecznie leżą jego bicz i sznur.
Ósmy obraz jest tym, który kończył wcześniejsze cykle obrazów: przedstawia pusty okrąg, nie ma na nim ani pasterza, ani zwierzęcia.
Bicz, sznur, Wół i człowiek w równym stopniu należą do Pustki. Lazurowe niebo jest tak ogromne i nieskończone, że żadne wyobrażenie nie jest w stanie go dosięgnąć. Płatek śniegu nie może przetrwać nad buzującym ogniem.
Gdy ten stan umysłu zostanie urzeczywistniony, pojawia się nareszcie zrozumienie ducha starożytnych patriarchów.
Ale dodane dwa obrazy pokazują powrót pasterza do zwykłego życia: „Góry znowu są górami, a trawa trawą”.
Wrócił do początków, zawrócił do Źródła,
lecz kroki swe stawiał na darmo.
Tak jakby był teraz ślepy i głuchy.
Usadowiony w swoim szałasie
nie tęskni za rzeczami z zewnątrz.
Strumienie wiją się same z siebie,
czerwone kwiaty naturalnie kwitną czerwono.
Na ostatnim obrazie pasterz wkracza do miasteczka, niosąc dla wszystkich dary. To człowiek, który uzyskał oświecenie, lecz pozostaje w codziennym życiu.
Z odsłoniętą piersią, boso wchodzi na targowisko. Zabłocony i pokryty kurzem, jakże szeroko się uśmiecha! Bez uciekania się do mistycznych sił sprawia, że zakwitają uschnięte drzewa.
Ta symboliczna opowieść o drodze do oświecenia i o powrocie do świata zawiera najważniejsze przesłanie buddyzmu chan.
Kończąc ten krótki przegląd poglądów, tekstów i postaci związanych z buddyzmem chan można zadać sobie pytanie: Czy mówi się tutaj jedynie o czymś, co jest dawną historią kultury dalekiego kraju? Tak wiele tu problemów, nazw, sformułowań nieznanych, obcych, czasem (pozornie) niezrozumiałych.
Ale we współczesnym świecie przenikających się kultur coraz częściej spotykamy się z czymś, co początkowo obce, później staje się tak zrozumiałe, że uznajemy je niemal za własne.
W swojej długiej historii także sam buddyzm chan przechodził taki właśnie proces. Jako kulturowo obcy buddyzm przeniknął z Indii do Chin, by przybrawszy nową formę, włączyć się w najważniejsze nurty chińskiej kultury. Jego późniejsze dzieje w Japonii stanowią znowu próbę zrozumienia i na swój sposób przyswojenia tego, co obce. Obecnie można prześledzić ciekawy proces amerykanizacji i europeizacji buddyzmu zen, od jakiegoś czasu obecnego w kulturze Zachodu.
Wiadomo też – piszą o tym współcześni uczeni – że zrozumienie innych niż własna kultur pozwala, dzięki uzyskaniu swoistego dystansu, lepiej zrozumieć własną kulturę. Może więc także i przez lepszą znajomość prze-słania i historii buddyzmu chan uda nam się osiągnąć taki stopień zrozumienia, w którym – mówiąc słowami cytowanego już tutaj współczesnego znawcy kultury Chin François Julliena – to, co wydawało się paradoksem, staje się czymś oczywistym. Wtedy nie tylko zrozumiemy też lepiej to, co było i jest charakterystyczne dla kultury Dalekiego Wschodu, lecz także być może w nowym świetle ukażą nam się problemy, niepokoje i zdania czasów, w jakich żyjemy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.