Fragment książki "Chiński buddyzm chan" autorstwa Beaty Szymańskiej. Wydawnictwo: WAM.
Drugi obraz przedstawia znalezienie śladów poszukiwanego zwierzęcia. Ślady symbolizują środki pośrednio prowadzące do oświecenia, jak sutry czy życie klasztorne.
Pasterz już nie ma siły i jest zmęczony poszukiwaniami. Wreszcie znalazł ślad kopyt wołu. Może słowo „znalazł” jest niewłaściwe, bo tak naprawdę to „ten ślad sam się pojawił przed nim”. Na początku młodzieniec nie zauważył go, bo był zbyt zaabsorbowany poszukiwaniem wołu. Ale już jest pewny, że tam, gdzie kończy się ślad, znajduje się wół, nawet jeśli jest to daleko. Dopóki nie zagubi tego śladu, będzie mógł znaleźć wołu. Ale nie wolno pomylić się śladu z wołem, bo ślad wołu nie jest wołem. Są ludzie którzy nie przestają tropić śladu, nawet kiedy wół stoi już przed nimi. Nie wolno zadowolić się samym tylko śladem. Przecież ważniejsze jest odnalezienie wołu.
W lesie i nad brzegiem wody
ujrzał niezliczone ślady.
Czy widzi trawę podeptaną opodal?
Nawet najgłębsze wąwozy najwyższych gór
nie są w stanie ukryć nozdrzy Wołu,
które sięgają aż do nieba.
Obraz trzeci, to odnalezienie wołu, który jednak wciąż pozostaje w oddaleniu i nie jest łatwo go chwycić.
Słowik kląska na gałązce, słońce opromienia falujące wierzby. Tam stoi Wół, gdzież mógłby się skryć? Ten wspaniały łeb, te okazałe rogi, jakiż artysta umiałby je przedstawić?
Tak więc, na czwartym obrazie widzimy „schwytanie zwierzęcia”.
Tu widać konflikt pasterza z wołem. Mimo że zwierzę było oswojone przez człowieka, pobyt w warunkach natury przywrócił mu dawną dzikość. Dlatego powróz wiążący pasterza z wołem jest napięty. Czuje się tutaj sprzeczność pomiędzy tymi dwoma istotami. Każda z nich patrzy w inną stronę.
Trzeba mocno uchwycić sznur i nie puszczać go, bowiem Wół ma jeszcze niezdrowe skłonności. Raz szarżuje ku górom, kiedy indziej wałęsa się po wilgotnym parowie.
Wół ciągle stawia opór i trzeba go ujarzmić i oswoić, co przedstawia obraz piąty:
Trzeba mocno trzymać sznur przewleczony przez nozdrza
i nie pozwalać Wołu, by się włóczył,
bo mógłby zboczyć z drogi na błotniste legowiska.
Właściwie pielęgnowany, staje się czysty i łagodny.
Niespętany, chętnie podąża za swym panem.
Na obrazie szóstym pasterz, grając na flecie, udaje się na grzbiecie wołu w stronę domu. Teraz stanowią jedno, a cały obraz wyraża radość.
Jest to najpiękniejsza scena spośród dziesięciu obrazów. Wół wiezie pasterza do domu. Czujemy tutaj spokój i ład. Panuje sielanka. Ta szósta hipostaza wskazuje na dokończenie poszukiwań. Rozdarcia i sprzeczności, które istniały między młodzieńcem a wołem, już znikły. W tej hipostazie, wół i młodzieniec stanowią jedność. Ale tak naprawdę ta jedność była stanem pierwotnym. Dwoistość pasterza i wołu, która istniała do piątej hipostazy, przemienia się w jedność. Przejście od dwóch do Jednego, jest przejściem od chaosu do ładu. Rodzi się harmonia. Dlatego rozbrzmiewa muzyka. Ta harmonia ogarnia wszechświat i muzyka młodzieńca przenika wszechświat. Absolutna tożsamość. Muzyka fletu – harmonia, to zjednoczenie przeciwieństw.
Poruszając się spokojnie jak powietrze,
w szerokim, słomkowym kapeluszu i pelerynie
z radością jedzie do domu pośród wieczornych mgieł.
Dokąd by się nie udał,
tam budzi świeży podmuch wiatru,
podczas gdy w jego sercu króluje głęboki spokój.
Ten Wół nie potrzebuje nawet jednego źdźbła trawy.
Na obrazie siódmym widzimy tylko pasterza, wół zniknął, nie jest już potrzebny – pozostaje czyste, prawdziwe „ja”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...