Fragment książki "Chiński buddyzm chan" autorstwa Beaty Szymańskiej. Wydawnictwo: WAM.
Daisetsu Teitarō Suzuki w swoich książkach nieustannie zwracał uwagę na szczególną cechę buddyzmu chan/zen:
Człowiek zen jest artystą – jak rzeźbiarz wydobywa wielką postać ukrytą głęboko w biernej materii, tak człowiek zen przekształca swoje życie w twórcze dzieło.
W Japonii buddyzm zen był źródłem i inspiracją takich gatunków sztuki, jak kaligrafia, malarstwo, poezja, w tym słynne haiku, a także tak szczególnych „dróg” sztuki, jak sztuka ogrodów, ceremonia herbaty czy układania kwiatów. Ale podobnie jak to było z całym tym nurtem buddyzmu, wszystko zaczęło się w Chinach.
Relacja między buddyzmem a sztuką w Chinach ma swój długi rodowód. I nie mam tu na myśli inspirowanej buddyzmem sztuki przedstawiającej, jak liczne rzeźby i obrazy wyobrażające buddów, arhatów i bodhisattwów, bo te, oczywiście, pojawiały się od samego początku buddyzmu w Chinach. Chodzi mi o ten rodzaj sztuki i tę koncepcję, które, nie odnosząc się bezpośrednio do problematyki buddyjskiej, wyrażały jej istotę poprzez artystyczny przekaz. Trzeba też pamiętać, iż nie można tu w pełni oddzielić wpływu buddyzmu chan od przesłania taoistycznego, a później także konfucjańskie-go. Wielcy twórcy chińscy okresów Tang i Song często swobodnie zwracali się ku wszystkim tym religiom.
Tym, co mówiąc o wpływie chan na malarstwo, można uznać za rzecz bardzo charakterystyczną, są przede wszystkim próba wyrażenia przekonania, iż istotą wszystkiego jest pustka, oraz postulat, iż człowiek powinien dążyć do dostrzeżenia istoty rzeczy tożsamej we wszystkim, co istnieje, skoro wszystko jest Wielkim Jednym.
Już na początku V wieku poeta Xie Lingyun (385-433), pozostający pod wpływem teorii nagłego oświecenia, przedstawił pogląd wskazujący na szczególną relację między człowiekiem, sztuką i naturą, pogląd, który rozwijany i modyfikowany stał się później teoretyczną podstawą malarstwa krajobrazowego. Góry, rzeki, drzewa, wszystko jest wyrazem natury buddy. Artysta patrząc na krajobraz, sięga do samej jego istoty, a malując go, ukazuje prawdziwą naturę rzeczywistości.
Związek między malarstwem a medytacją jest tu wyraźny. Artysta musi w bezpośrednim wglądzie rozpoznać naturę rzeczy, uchwycić takość tego, co widzi, i wyrazić to poprzez dzieło sztuki. Takie przesłanie dotyczy różnych szkół buddyzmu, ale w buddyzmie chan ma ono rolę szczególną. Między filozofią chan a sztuką zachodzi bezpośredni związek, wynikający ze szczególnego poglądu tej filozofii na rolę języka. To przede wszystkim w tym nurcie kładzie się nacisk na fakt, iż prawda o rzeczywistości nie jest dostępna poznaniu rozumowemu, a poznana w akcie oświecenia nie da się wyrazić w słowach. Wszystkie wypracowane w chan metody – koany, „dziwne słowa i dziwne czyny”, skupianie się tylko na kluczowych wersetach – są wyrazem dążenia do tego, aby prawda została uchwycona bezpośrednio i poza słowami. Ale istnieje jeszcze inny sposób jej przekazu – właśnie za pomocą sztuki. Nie jest to przekaz bezpośredni, dzieło sztuki niejako pośredniczy między prawdą o całej rzeczywistości a umysłem człowieka, które – jak głosi chan – są jednym.
Daisetsu Teitarō Suzuki cytując wypowiedź współczesnego komentatora sztuki chińskiej, dodaje następnie swój komentarz:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...