Trzeba tam pojechać, żeby zobaczyć, że w Witebsku, rodzinnym mieście Marca Chagalla, z kominów nie leci błękitny dym, a zakochani nie spacerują, unosząc się nad ziemią. A przecież patrząc na płótna artysty, trudno uwierzyć, że tak nie było.
– Ale to nie ten sam most, został później całkowicie przebudowany – wyprowadzają nas z błędu przewodniczki Helena Ryszkiewicz, uczennica kolegium artystycznego w Witebsku i Lenka Zubienka, jego absolwentka. Dziwią się, że nie piszemy o Penie czy Malewiczu – malarzach z jego czasów. To też dowód na pożar pamięci o artyście, który trwa do dziś. Można napisać, że dziewczęta chodzą śladami swojego starszego kolegi. – Nie przepadam za Witebskiem, dobudowali tu nowe osiedla, nie ma nastroju – mówi Helena. Ale przecież nastrój temu miastu nadał Chagall.
Wujek na dachu
Najpierw odwiedzamy Centrum Sztuki Chagalla. Ma w swoich zbiorach 300 oryginalnych grafik podarowanych przez prywatnych kolekcjonerów, głównie z Niemiec, Szwajcarii, i wnuczka Dawida z drugiego małżeństwa artysty. Na ścianach widać cykl pełen wąsów kresek ilustracji biblijnych. Kiedy mężczyzna dotyka kobiety na litografii „Kochankowie z czerwonym słońcem”, miasto za ich plecami zastyga w bezruchu jak wielki kot wpatrzony w zdobycz. Metafory i barwy przyciągają na kolorowych litografiach wyeksponowanych w głównej sali.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...