Wczoraj niebo wciąż płakało,
a dzisiaj już ładnie.
Może z drzewa tylko jakiś
liść jesienny spadnie.
Może jeszcze łzy nie wyschły
na moich policzkach.
Bo dopiero przed chwileczką
wróciłam z lotniska.
Wrócisz do mnie, to jest pewne.
Wierzę Ci na słowo.
Chociaż każde z naszych rozstań
boli jednakowo.
Babciu
Choć widzę Cię przez mgłę,
bo czas już zrobił swoje...
W powietrzu czuję miłość,
gdy przed Twym grobem stoję.
I dotyk czułych rąk,
jakbyś wciąż ze mną była.
Przysięgłabym, że jesteś...
gdyby nie ta mogiła.
Szalik z liści
Udawałeś, że mnie nie znasz.
Zabolało trochę.
Uśmiech zastygł mi na ustach,
smutno było potem.
Jesień znowu szalik z liści
wydziergała długi.
Nasza przyjaźń dziś umarła,
nie przetrwała próby.
Później
Kropla wina czerwonego
majaczy na ustach.
W blasku świecy błyszczą oczy...
a lampka wnet pusta.
Raz na szczycie, a raz w dołku.
W życiu bywa różnie.
Warto czekać na swą miłość,
która przyjdzie później.