chociaż zaczyna brakować siły.
A moja wiara, nadzieja, miłość...
gdzieś się w marazmie życia rozmyły.
Zabuzowało nam wszystkim w głowach.
Tak dużo dałeś nam wolnej woli.
Nie przewidziałeś jednak jednego...
Że w niewłaściwych rękach zaboli.
Dopóki żyję
Nie obiecałeś wcale Boże,
że w życiu będzie mi, jak w bajce.
Tak więc każdego dnia od nowa
ze słabościami swymi walczę.
Czasami krzyż wyrasta duży,
którego nie udźwignę sama.
I przypominam sobie Ciebie.
Przed Tobą padam na kolana.
Wciąż szukam raju na tej ziemi,
choć dobrze wiem, że go tu nie ma.
Dopóki żyję będę marzyć...
bo po to w końcu są marzenia.
Słońce
Słońce już zaszło
za górami.
Nadeszła pora
na spoczynek.
Trudno pogodzić
się z tą myślą...
Że kiedyś wszystko
to przeminie.
A jutro znowu
wzejdzie słońce.
Taka jest przecież
kolej rzeczy.
Na zapas martwić
się nie będę...
Dopóki ciągle
jeszcze świeci.
Dziewczyna z przeciwka
Znowu słońca tej wiosny
wypatrują dmuchawce.
Jestem dziewczyną z przeciwka
i mieszkam tu od zawsze.
Tutaj znalazłam natchnienie,
choć ciężka proza życia.
Wciąż mówię to, co myślę.
Nie mam nic do ukrycia.
Jestem dziewczyną z przeciwka.
Trochę już podstarzałą.
Metryki nikt nie sprawdza.
Bo, komu by się chciało?
Nie żal mi kartek wyrwanych
ze starych kalendarzy.
Jestem dziewczyną z przeciwka
i jest mi z tym do twarzy.