Między lipcem a grudniem 2009 r. polskie władze 86 razy wystąpiły do Google'a z żądaniem ujawnienia informacji o internautach, donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
W większości były to wnioski złożone przez policję, powiedział gazecie William Echikson, dyrektor komunikacji Google'a na Europę. Nie chciał jednak zdradzić, w ilu przypadkach amerykański koncern dane te udostępnił.
Google jest w posiadaniu prawdopodobnie największej bazy informacji o setkach milionów internautów z ponad 100 krajów.
Rządy coraz częściej próbują od Google'a wyciągać adresy IP, czasy logowań, treść e-maili, a nawet historię wyszukiwanych przez internautów fraz. Amerykański koncern zdecydował się ujawnić, kto i ile razy chciał pozyskać taką wiedzę o rodzimych internautach. Okazuje się, że najaktywniejszym krajem była Brazylia, która 3954 razy zwróciła się do Google'a.
Następne były USA (3703), Wielka Brytania (1225) i Indie (1203). Polski rząd zajął 11. miejsce w tym rankingu. - "Nie możemy ujawnić, jak wiele z tych wniosków rozpatrzyliśmy pozytywnie. Oczywiste jest, że musieliśmy to zrobić, jeżeli chodziło o takie przestępstwa jak pedofilia czy szerzenie treści nazistowskich" - dodaje dyrektor Google'a.
Według danych policji w ub. roku dziennie dostawała ona średnio 20 zgłoszeń o popełnieniu przestępstwa w sieci.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...