Historia parafii katolickich i szkół założonych przez Górnoślązaków w Teksasie w XIX wieku jest tematem opracowania wydanego przez Archiwum Państwowe w Opolu. Archiwiści wyjaśniają, skąd na mapie Teksasu w USA znalazły się takie nazwy jak Cestohowa, Panna Maria i Kosciuszko.
Wydane przez Archiwum Państwowe w Opolu opracowanie pt. "Archiwum wiary, wspomnień, dumy i aspiracji. Materiały źródłowe do dziejów parafii Górnoślązaków w Teksasie" jest poświęcone historii tysięcy mieszkańców dawnej Rejencji Opolskiej, którzy w drugiej połowie XIX wieku wyemigrowali do USA. Dzisiaj ich potomkowie odwiedzają opolskie archiwa w poszukiwaniu śladów swoich przodków.
"Ślązacy mieszkający w Teksasie to pewien fenomen. Ich przodkowie wyjechali do Ameryki za chlebem za namowami m.in. franciszkanina Leopolda Moczygemby. Znaleźli się w kraju, gdzie trafili w zupełnie obce środowisko. Jednym ze sposobów utrzymania wspólnoty była dla nich religia i związane z nią obyczaje. Co ciekawe, nawet przyjeżdżający dziś do nas potomkowie tych osadników kultywują część z nich w takiej formie, jak przekazano je w ustnej tradycji, a wielu z nich zna (...) elementy śląskiej gwary. Dzisiaj poszukują w naszych archiwach śladów swoich przodków" - wyjaśnia prof. Mirosław Lenart, dyrektor AP w Opolu.
Pierwsza grupa Górnoślązaków wyruszyła z ojcem Moczygembą w połowie XIX wieku. Na miejscu utworzyli osadę Panna Maria, w której ważną rolę pełniła parafia katolicka. Kolejne powstały w dużych skupiskach Górnoślązaków w Teksasie, którzy założyli lub przybyli do takich miejscowości jak: St. Hedwig, Falls City, Cestohowa, Kosciuszko, Yorktown, San Antonio, Inez, McCook i White Deer. Do dziś właśnie przy parafiach katolickich i szkołach kontynuowane są tradycje silnie związane z Górnym Śląskiem.
"Śpiewy religijne, jak chociażby pochodząca z XVIII wieku pieśń związana z kultem serca Maryi, zaczynająca się od słów: +Serdeczna Matko, opiekunko ludzi+, będzie dla następnych pokoleń nie tylko wyrazem pobożności, ale także tekstem identyfikującym społeczność emigrantów ze Śląska, którzy trafili do Teksasu. Śpiewanie tej pieśni kontynuują również współcześni Teksańczycy śląskiego pochodzenia. Wykonywana przy różnych okazjach, staje się dla nich nie tylko wyrazem pobożności Maryjnej, ale także, a może przede wszystkim, rodzajem łącznika między nowymi a dawnymi czasami, przekazanym ustnie znakiem przynależności do wspólnoty, coraz trudniej możliwym do udowodnienia za sprawą materiałów archiwalnych" - uważa prof. Lenart.
Jak zauważa szef opolskiego AP, potomkowie Ślązaków z Teksasu są gotowi do częstszego sięgania po profesjonalne narzędzia w poszukiwaniu śladów swoich przodków.
"W wielu parafiach, a nawet prywatnych domach, przechowuje się niemal jak relikwie, przywiezione z Górnego Śląska obrazy świętych, modlitewniki i narzędzia. Jednym z głównych źródeł pozostają księgi parafialne. Obecnie taka dokumentacja parafialna jest kopiowana i w cyfrowej wersji będzie udostępniona kolejnym pokoleniom, między innymi w powstającym właśnie Polskim Centrum Dziedzictwa Kulturowego w Pannie Marii. My ze swej strony chcemy w możliwie szeroki sposób udostępnić wszystkim zainteresowanym dostęp do materiałów zgromadzonych w naszym archiwum i wyjaśnić ciekawym, skąd na mapie Teksasu znalazły się takie nazwy jak Kosciuszko, Cestohowa, St. Hedwig - czyli Święta Jadwiga - tak mocno osadzona w tradycji Górnego Śląska" - podkreśla dyrektor AP w Opolu.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...