Imponujący polityczny fresk Oliviera Stone’a.
Film - nie bójmy się tego słowa - epicki, choć przecież dotyczący polityki i wymiaru sprawiedliwości. Cóż w nich epickiego? Uniwersalnego?
Pozornie niewiele. Epickie natomiast są zmagania głównego bohatera, granego przez Kevina Costnera, który wciela się tu w prokuratora okręgowego Jima Garrisona, zajmującego się sprawą zamachu na tytułowego JFK – amerykańskiego prezydenta Johna Fitzgerada Kennedyego, zastrzelonego w Dallas 22 listopada 1963 roku.
Zabójcą był Lee Harvey Oswald. Szaleniec działający w pojedynkę? A może ktoś mu jednak pomagał? A może ktoś za nim stał? CIA? FBI? Przemysł zbrojeniowy, któremu nie podobały się działania Kennedy’ego, dążącego do zakończenia wojny, co oznaczałoby również koniec lukratywnych kontraktów?
Garrison (mężczyzna poukładany i racjonalny), niemal każdego dnia trafia na nowe ślady, wątki, poszlaki, a prowadzone przez niego śledztwo zaczyna przypominać labirynt, w którym roi się od postaci dziwnych, osobliwych, ewidentnie coś ukrywających, niemówiących wszystkiego. A może bohater sam popada w paranoję? A może to ktoś (kto?) chce go w nią wpędzić?
Stone fantastycznie kreuje na ekranie niesamowitą atmosferę zagrożenia, suspensu i potęgi władzy. Wszechwładzy, w zderzeniu którą zwykły obywatel (reprezentowany przez Garrisona), jest bezradny. Nigdy nie dowie się wszystkiego. Zawsze coś będzie dla niego tajne, niedostępne. Albo komuś będzie zależało na tym, żeby coś ukryć (zakulisowa działalność lobbystów, korupcja – to nie są rzeczy, którymi politycy chcieliby się chwalić). Nic więc dziwnego, że starają się utrudnić prokuratorowi jego pracę. A kiedy to go nie zniechęca, zaczyna się zastraszanie (ataki na rodzinę), lub próby ośmieszenia go, skompromitowania (występ w popularnym talk-show, gdzie nie daje mu się dojść do słowa).
Po wejściu na ekrany w 1991 roku, film odbił się szerokim echem w USA. Ponownie zajęto się sprawą zamachu, uchybieniami w śledztwie, przez Stany przetoczyła się kolejna fala dyskusji na temat tego, co wydarzyło/mogło wydarzyć się w Dallas w 1963 roku. Ale „JFK” to obraz znacznie bardziej uniwersalny. Mówiący nam coś ważnego (i niestety niezbyt przyjemnego) o każdej władzy. I właśnie pod tym kątem warto go dziś oglądać. A jest ku temu okazja, bo film jest dostępny on-line na kilku platformach internetowych. Szczegóły na upflix.pl
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów