Wydawcy gazet powinni odpowiadać za treść komentarzy umieszczanych przez internautów pod artykułami zamieszczanymi na portalach tych pism - do takiej konkluzji doszli w poniedziałek członkowie zespołu działającego przy Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania.
Zespół ds. przeciwdziałania dyskryminacji małoletnich w elektronicznych środkach masowego przekazu powołany został przez pełnomocnik rządu Elżbietę Radziszewską we wrześniu 2008 r. Zasiadają w nim m.in. wiceminister sprawiedliwości Igor Dzialuk oraz przedstawiciele instytucji publicznych i organizacji pozarządowych.
W poniedziałek tematem debaty na posiedzeniu zespołu była mowa nienawiści, z którą można się zetknąć np. czytając komentarze umieszczane na internetowych portalach gazet.
W spotkaniu wziął udział - na zaproszenie Radziszewskiej - m.in. b. wicepremier, mecenas Roman Giertych, który reprezentuje ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w jego sporze sądowym z wydawcami "Faktu" i gazety "Puls Biznesu" w związku z antysemickimi wpisami na ich portalach.
W ocenie Giertycha wydawcy powinni odpowiadać za internetowe wpisy tak samo jak za publikację listu do redakcji o identycznej treści. Podkreślił, że w obu przypadkach za regulujący te kwestie akt prawny należy uznać Prawo prasowe, a nie ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną wyłącza odpowiedzialność usługodawcy - w tym wypadku byłby to wydawca strony internetowej - m.in. gdy ten nie wie o bezprawnym charakterze treści umieszczanych na stronie. Giertych zaznaczył jednak, że ustawa ta reguluje tylko usługi świadczone "na indywidualne żądanie usługobiorcy", a za takie nie można uznać witryn czasopism, które przygotowywane są dla szerokiego kręgu czytelników.
Mecenas ocenił także, że właściciele portali mogą małym kosztem zabezpieczyć swoje fora przed antysemickimi czy zniesławiającymi komentarzami - moderując treści przed ich publikacją lub usuwając w określonym czasie te wpisy, których treść jest sprzeczna z prawem. Jako przykład dobrych praktyk podał portal gazeta.pl, należący do Agory - wydawcy m.in. "Gazety Wyborczej". Zaznaczył jednak, że wpisy na forach obecnie moderuje też "Puls Biznesu". Antysemickie wpisy usunięto też z forum "Faktu" (przez jakiś czas forum tabloidu nie działało).
Przedstawiciele Agory podkreślali, że komentarze zamieszczane na portalu są kontrolowane przez samych internautów - każdy post można zgłosić do moderacji i wnioskować o jego skasowanie. Aby umieszczać komentarze internauta musi też wcześniej zaakceptować regulamin forum, w którym zastrzeżono prawo wydawcy do usuwania niektórych postów, m.in. wzywających do nienawiści rasowej, wyznaniowej i etnicznej czy też propagujących przemoc.
Z kolei Radziszewska podkreślała, że jednym z głównych powodów obecności nagannych treści w internecie jest pozorna anonimowość użytkowników sieci. Zwróciła uwagę, że na tych portalach, gdzie uczestnik musi się zarejestrować i podać swoje dane, wpisów takich jest znacznie mniej. Zapowiedziała, że w nowej kadencji parlamentu i po powołaniu nowego pełnomocnika rządu ds. równego traktowania zespół będzie starał się wypracować propozycje legislacyjne zmierzające do wyeliminowania mowy nienawiści z cyberprzestrzeni. Do prac mieliby włączyć się także przedstawiciele resortu kultury, w którym trwają prace nad nowelą Prawa prasowego.
Z informacji przedstawionych w poniedziałek na posiedzeniu zespołu wynika, że w resorcie spraw wewnętrznych i administracji prowadzone są prace nad projektem nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Założenia do ustawy przyjął już rząd i trafiły one do Rządowego Centrum Legislacji. (PAP)
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...