Krucyfiks na ścianie w domu, ten w przydrożnej kapliczce czy relikwie Krzyża Świętego mają ten sam cel – wskazywać na mękę Pańską.
- I co jeszcze?! – aż chciałoby się zakrzyknąć, oglądając mękę i udrękę Steve’a Martina, nie mogącego wrócić do domu na Święto Dziękczynienia.
Współczesny język, współczesne brzmienie, ale opowieść o męce, śmierci i zmartwychwstaniu ta sama, jak z kart Ewangelii.
Wiersze Erazma Stefanowskiego uświadamiają, jak wiele związków frazeologicznych, którymi posługujemy się na co dzień, ma u swego źródła odniesienie do męki Jezusa.
To jest takie salezjańskie Misterium Męki Pańskiej, które bardzo mocno dotyka serca i po którym chwyta się za telefon, by zadzwonić do najbliższych.
Tegoroczne misterium Męki Pańskiej, wystawiane na scenie u salezjanów w Krakowie, nawet bardzo "odpornym na świętość" otwiera oczy na tajemnicę Mszy św.
Pozornie rodzajowa scena zabawy staje się tu zapowiedzią męki Chrystusa. Jeśli przyjrzymy się bliżej, zauważymy, że stół, na którym odbywa się gra, to... sarkofag.
Wspólnota młodzieżowa "Agape" z parafii pw. św. apostołów Piotra i Pawła wystawiła misterium, które ukazywało mękę Jezusa Chrystusa. Nie było to jednak tradycyjne nabożeństwo pasyjne.
W Nowym Targu, Czarnym Dunajcu i na Bachledówce odbyły się w miniony weekend misteria męki Pańskiej, w czasie których Jezus mówił nawet w gwarze.
Dźwięk hałaśliwych klekotów, zwanych także skrzekotami, popychanych przez biegnących chłopców, przypomniał w samo południe w Wielki Czwartek mieszkańcom wielkopolskich Mnichowic o męce i śmierci Chrystusa.